Co prawda mamy dziś pierwszy dzień wiosny a nie jesieni, pory typowo "konfiturowej", ale dopiero niedawno w jakieś gazetce trafiłem na tę (czy tą??) konfiturę. A mianowicie konfiturę z czerwonej cebuli. Brzmi ciekawie, ale jak smakuje? Nie byłbym sobą jakbym nie spróbował... Spróbowałem. Jak myślicie, warto robić coś takiego? Myślę, że warto - inaczej bym o niej nie pisał...
Składniki:
- 5 dużych czerwonych cebul
- troszkę oliwy
- 1/4 łyżeczki cynamonu
- 5 ziaren kardamonu albo kardamon mielony (nie będą nam łuski właziły w zęby)
- pól cytryny
- 1/3 szklanki brązowego cukru (można więcej jak ktoś lubi bardzo słodkie, ja nie bardzo)
- szczypta soli
Cebulę obieramy i kroimy w piórka. W rondlu (najlepiej teflonowym) rozgrzewamy oliwę i wrzucamy cebulkę. Chwilę smażymy, często-gęsto mieszając. Dodajemy cynamon, kardamon i sól dusimy 20 minut często mieszając, w razie potrzeby dolewamy troszkę wody. Następnie dodajemy sok z pół cytryny i cukier. Dusimy jeszcze 20 minut, ciągle mieszając żeby się nam nie przypaliło. Jak cebula puści za dużo wody to zwiększamy ogień aby odparować. Zdejmujemy z ognia, miksujemy blenderem i przekładamy do wyparzonych słoiczków. Mnie wyszło jakieś 2,5 słoiczka od koncentratu.
Te pól zostawiłem do degustacji. Teściowa myślała, że to z jabłek...
Ciekawe co powie smoczyca, bo jeszcze nie degustowała...
P.S. Foto wrzucę jak będę konsumował konfiturę z jakimś dodatkiem bo widok słoiczka nie jest za ciekawy...