Dziś tylko dodatek do potraw, a mianowicie chutney. W zasadzie mięsnych, ale niekoniecznie. Jest to takie coś pośredniego pomiędzy sosem a konfiturą. Chutney wywodzi się z Indii, a to przecież kolebka roślinożerców... Tak więc myślę, że można dodawać go do wszystkiego. I można go robić z czego dusza zapragnie. Możne być miętowy, cebulowy, trafiłem nawet na przepis na chutney piwny... Tym razem skromnie, tylko z jabłek.
Składniki:
- dwa twarde jabłka
- jedna cebula
- 200 g cukru
- 200 ml octu winnego
- kawałek kory cynamonu
- kawałek imbiru
- kilka goździków
- curry
Do rondelka wlewamy ocet winny (zawsze się zastanawiam: co i komu on jest winny...), wsypujemy cukier i stawiamy na ogniu. Gotujemy mieszając od czasu do czasu. Dodajemy cynamon i goździki. Obieramy imbir (najlepiej robić to łyżeczką). Kroimy w plasterki, jak jest gruby to w półplasterki i wrzucamy do rondelka. Obieramy jabłka i kroimy w ładną, niedużą kosteczkę. Cebulę obieramy i kroimy w kostkę. Po 15 minutach gotowania octu, wrzucamy do niego jabłka, a po chwili cebulę. Gotujemy ok. 10 minut, aż jabłko zrobi się szkliste, dosypujemy pół łyżeczki curry. Mieszamy i jeszcze chwilkę gotujemy. Przekładamy do wyparzonego słoika, jak ostygnie trzymamy w lodówce. Jak będziemy nabierać czystą łyżeczką powinno trochę postać.
Smacznego!!!