Dziś chashu (ponoć wymawia się to: ciasiu). Nazwa trochę myląca, mnie skojarzyło to się z ciastkiem... Nic bardziej mylnego, to solidny kawał mięcha. Wegetarianie lepiej niech tego nie czytają, tylko od razu pójdą po pokrzywy... A'propos zielska: nie pamiętam, czy pisałem, ale dziwię się wegetarianom, że nie jedzą wołowiny? Przecież krowa je trawę i produkuje wołowinę... A więc wołowina jest z trawy, czyli wege... No dobra wracamy do chashu. Jest to potrawa uniwersalna, można jeść na ciepło i na zimno. Na obiad czy na kolację, z chlebkiem, z ryżem, kaszą. Można dorobić jakiś sos, można dodać do ramenu. Zależy na co mamy ochotę. Dość gadania, do roboty...
Składniki:
- 1,5 kg boczku surowego (takiego całkiem surowego, niewędzonego)
- świeży imbir, tak z 8 cm
- 1/2 szklanki cukru
- 3/4 szklanki sosu sojowego
- 1 szklanka wina wytrawnego czerwonego
- 50 ml wódki
- 1/2 główki czosnku
- cebula
- kawałek papryczki chili
Z boczku usuwamy kości, chrząstki, skórę. Zwijamy w rulon i obwiązujemy sznurkiem. Wkładamy do gara. Wlewamy wino i wódkę, w oryginale jest sake i mirin, nie posiadałem, więc zastąpiłem miejscowymi produktami. Dodajemy zmiażdżony czosnek i podobnie potraktowany imbir. Wrzucamy cebulę i wlewamy sos sojowy, dodajemy papryczkę, miałem suszoną, więc naprawdę tylko kawałeczek... Dolewam wody, nasza rolada musi być zanurzona tak mniej więcej 3/4. Stawiamy na ogniu i gotujemy na małym ogniu, tak ok. dwie, dwie i pół godziny. Zależy jaka świnia nam się trafi. W razie potrzeby dolewamy wody. No i obracamy co jakiś czas, coby równo miękła. I w zasadzie to by było na tyle. Dalej to już jak kto chce, czy na obiad, czy do chleba.
Aha, jak już było miękkie przełorzyłem chashu na blachę i wsadziłem na kilka minut do gorącego piekarnika, żeby skórka się opiekła, ładniej wygląda i ma fajną chrupiącą skórkę.
Smacznego!!!
P.S. Jadłem to również przesmażone na patelni. Pychota....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz