Dziś ponownie zupa, jak w tytule: ryżanka. Dawno, dawno temu w odleglej galaktyce... No bez przesady, na Ziemi. Ale daaaawno temu, gdy byłem jeszcze wzrostu siedzącego psa, jak byłem chory babcia gotowała mi rosołek. Z gołąbka, tak, tak, z takiego fruwającego... Zaraz się oburzą ekoterroryści, miłośnicy zwierząt i wegecośtam... Ale to już uległo przedawnieniu, więc mogę się przyznać. Chodziła na rynek (daleko nie miała, 200 metrów) i od hodowców kupowała gołębia rosołowego. Kiedyś takie hodowano. Teraz chyba już takiego nie uświadczysz, więc ograniczę się do kurczaka. Zresztą i, to ptak, i to ptak... Aha, ponoć przepis na tę zupę wywodzi się z Korei, gdzie gotuje się ją dla chorych. Wiadomo ryż...
Składniki:
- kurczak, sztuk jedna, oczywiście bez piór, wnętrzności itp.
- korzeń imbiru
- czosnek, duuuużo
- 2 marchewki
- 300 g ryżu drobnoziarnistego
- 2 grzybki shitake
- dymka
- sos sojowy
- pieprz mielony
Zaczynamy od ryżu, wsypujemy do gara i zalewamy wodą na jakieś 1,5 godziny. Ptaka wsadzamy do gara (drugiego), jak ktoś ma szybkogar (szybkowar) to może go użyć, będzie szybciej. Wlewamy jakieś 2,5 litra wody, wszystko zależy od wielkości szybkowaru, najlepiej jakby cały ptak był pod wodą. Wrzucamy 5 plastrów imbiru, dość grubych, razem ze skórką. I do tego 15 ząbków czosnku... tak, tak... piętnaście. Od razu objaśniam: pomimo tej ilości czosnku w zupie jakoś nie czuć, chyba następnym razem wrzucę więcej. Gotujemy pól godziny w szybkogarze, 2,5 godziny w normalnym. Wyciągamy ptaka i odstawiamy na bok, coby troszkę przestygł. Przecedzamy rosołek do normalnego gara, dodajemy namoczony ryż, marchewkę pokrojoną w kosteczkę i 1-2 pokrojone dymki. Dodajemy solidną szczyptę pieprzu, grzybki shitake i na początek ze 4 łyżki sosu sojowego. Gotujemy pół godziny, próbujemy i ewentualnie jeszcze doprawiamy. Obieramy mięso z ptaka, wrzucamy do garnka, troszkę zostawiamy, aby położyć po nalaniu na talerz, posypujemy dymką już na talerzu.
Smacznego!!!
Smacznego!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz