czwartek, 20 czerwca 2019

Korean egg bread

  Dziś przepis na przegryzkę. Choć nic nie stoi na przeszkodzie aby zrobić z tego śniadanie w domu czy w pracy. Można zapakować dziecku do  szkoły. Albo skonsumować na kolację. Korean egg bread - nieźle brzmi, no nie? W sumie to trochę nietypowa muffinka. I nie na słodko, ale skoro już robiłem mięsne muffiny... Ponoć jest to  bardzo popularny w Korei fast-food, pieczony i sprzedawany na ulicy. Nie wiem, nie byłem niestety jeszcze tam.. A szkoda. Składniki są przewidziane na 6 ciastek, hmm... raczej chyba bułeczek... Piekłem je w foremkach o średnicy 8 cm, a więc ciut większych niż typowe muffinki.

Składniki:
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 3/4 szklanki mleka
  • 7 jajek
  • 2 łyżki octu winnego
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 łyżki masła plus do smarowania foremek
  • 1/2 łyżeczki soli
  • natka pietruszki
  • starty żółty ser
  Przepis jest prosty. I dość szybki. Chyba dłużej się piecze niż robi...  Zaczniemy od roztopienia masła. Ja jako człowiek leniwy robię to w mikrofali. Wstawiam na 20 sekund na niskiej mocy. Następny krok jest dość nietypowy. Mianowicie zrobić musimy serek. A więc do 3/4 szklanki mleka wlewamy dwie łyżki octu winnego i mieszamy. Po chwili zetnie się nam serek, odstawiamy go na chwilę na bok. Do miski wsypujemy mąkę, sodę, proszek do pieczenia i sól. Mieszamy wszystko rózgą. Ciasto będzie rzadkie więc ta rózga nam się jeszcze przyda. Wbijamy jedno jajko, wlewamy roztopione , ale nie gorące, masło. Dodajemy nasz serek wraz serwatką (czyli całą zawartość szklanki). Dokładnie mieszamy aby nie było grudek. Foremki dokładnie smarujemy masłem i wlewamy po jakieś półtorej łyżki ciasta. Następnie do każdej foremki wybijamy jajko. Na jajka rozlewamy równomiernie resztę ciasta. Odrosty pietruszki myjemy i kroimy średniodrobno. Do każdej foremki wsypujemy troszkę zieleniny. Jak ktoś nie lubi może nie dodawać. Albo użyć innej np. kolendry, bazylii itp. Całość posypujemy jeszcze żółtym serem i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Pieczemy ok 25-30 minut, aż ładnie się zarumienią. 



Tradycyjne smacznego!!!

P.S. Właśnie doczytałem, że po koreańsku nazywa się to gyeran-bbang. Kurczę, szkoda, że nie wcześniej... Ale byłby bajerancki tytuł posta... 😉

niedziela, 16 czerwca 2019

Chłopska patelnia

    W sklepach jest do nabycia fix Chłopski garnek. Dziś będzie przepis na chłopską patelnię. I nie z fixa. A więc zapewne zdrowszy. A wiecie, że jako antyzbrylacza w takich zastawach przypraw używają piasku?! Sprawdźcie sobie na opakowaniu skład, jak będzie tlenek krzemu to właśnie to jest piasek, SiO2. Ja nie kaczor, żeby mi piasku do karmy dosypywać. Z tego co pamiętam z lat wczesnodziecięcych to chyba kaczkom dosypywało się piasku do karmy, aby lepiej trawiły. Zmieńmy lepiej temat na przyjemniejszy, a mam nadzieję, że i smaczniejszy... Porcja jaką podaję jest dla 3 średnio żarłocznych osób. Choć sam opracowałem porcję z 3 jajek, ale to był mój obiad. Na śniadanie czy kolację myślę, że 3 osobniki się najedzą. Dla większej ilości, trzeba mieć ciut większą patelnię. I zwiększyć ilość składników. A skoro o składnikach mowa...

Składniki:
  • 3 średnie ziemniaki
  • kawałek wędzonego boczku
  • 1 średnia cebula
  • 5 jajek
  • szczypior
  • sól, pieprz
  • smalec lub olej do smażenia
   W garnku zagotowujemy osoloną wodę. W tym czasie ziemniaki obieramy, myjemy i kroimy w plastry grubości ok. 1 cm. Wrzucamy do wrzątku. Teraz boczek kroimy w niewielką kostkę. Cebulę obieramy i również kroimy w kostkę, a szczypiorek dość drobno. Po 8 minutach ziemniaki odlewamy i chwilkę odparowujemy. Na patelni rozgrzewamy smalec. Jak jest gorący układamy ziemniaki, tak by były przerwy pomiędzy nimi. Po ok. 5 minutach obracamy je i pomiędzy wrzucamy boczek. Smażymy kolejne 5 minut. Trzeba jakoś ten boczek od czasu do czasu przemieszać. Teraz wrzucamy cebulę, pieprzy i solimy. Z solą ostrożnie, boczek przeważnie jest dość słony. Do kubka lub miseczki wybijamy jajka i szczypior. Solimy, pieprzymy i dość dokładnie bełtany. Jak cebulka nam się zeszkli wlewamy jajka dość równomiernie do patelni. Zmniejszamy ogień i przykrywamy. Smażymy do momentu aż jajka na wierzchu się zetną.Czasem trzeba porobić łopatką dziury w "oczkach" surowego jajka aby się równomiernie ścinało. Ja podaję to na patelni, każdy sobie nałoży ile chce.
 
 
 
Smacznego!!!

sobota, 15 czerwca 2019

Zupa z wołowiny i rzodkwi

    Miałem napisać w tytule zupa wołowo-rzodkwiowa, ale mam wątpliwości czy tak powinien brzmieć przymiotnik od słowa: rzodkiew. Chodzi oczywiście o białą rzodkiew, tę długą, a nie o poczciwe czerwone rzodkiewki. Ani o rzepę, czyli czarną rzodkiew. Ale nam się naplęgło tych rzodkiewek... Zupa jest oparta na motywach zupy koreańskiej. Ponoć ich odmiana rzodkwi jest troszkę inna, ale trudno, nie posiadam. Zresztą nie miałem okazji zdegustować. Ale co kraj to obyczaj więc zrobimy z naszej. 

Składniki:
  • 30 dkg ładnej wołowiny
  • 1 duża rzodkiew
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 4 grzyby shitake
  • sos sojowy
  • olej sezamowy
  • olej do smażenia
  • kawałek papryczki chili
Do podania: 
  • posiekany szczypior
  • ugotowany biały ryż
    Jeżeli mamy suszone grzybki shitake (a takie miałem) zaczynamy od pokrojenia ich i zalania w miseczce letnią wodą. Odstawiamy na jakieś 2 godziny. Po tym czasie wołowinę myjemy i kroimy w cienkie (im cieńsze tym lepiej) plastry. Cebulę obieramy i kroimy w kosteczkę. Czosnek jak ktoś chce może przecisnąć przez praskę, albo pokroić, wedle upodobania. Ja tylko miażdżę, nawet nie obieram ze skórki: tam jest masa aromatu, a w zupie i tak się rozgotuje. Rzodkiew skrobiemy i kroimy w dość dużą kostkę. Do gara wlewamy troszkę oleju rzepakowego, rozgrzewamy i wrzucamy mięso. Można przesmażyć na patelni, szczególnie jak nam wyjdzie sporo tych plastrów i trzeba zrobić to na dwa razy. Bo jak wrzucimy od razu to mięso będzie się gotować a nie smażyć. Jak nam mięsko się podsmaży dodajemy cebulę i czosnek. Szklimy. Wrzucamy grzybki shitake i wlewamy wodę w której się moczyły. Dolewamy ok. 1 litra wody. Dodajemy 3-4 łyżki sosu sojowego i 2-3 łyżeczki oleju sezamowego. Dodajemy kawałeczek papryczki chili. ja miałem suszoną, dodałem jakieś 8 mm, wystarczyło... Mieszamy, przykrywamy pokrywką i gotujemy, aż wołowina będzie miękka, czyli jakieś 45-60 minut. Zależy jaką krowę trafimy i jak grubo pokroiliśmy mięso. Próbujemy i ewentualnie doprawiamy. Podajemy z białym ryżem i posypane pokrojonym szczypiorem. Jak ktoś woli może użyć kolendry. 



Smacznego!!!

niedziela, 9 czerwca 2019

Smalec wegetariański

   Będąc na wycieczce na Mazurach trafiłem do pewnej gospody. A może to nawet karczma była? W każdym bądź razie mieściła się na terenie skansenu. Jedną z atrakcji w menu był chleb ze smalcem wegetariańskim. Myślę sobie co to za wynalazek?? Co to za oksymoron?? Smalec?? Wegetariański?? Toż to brzmi jak: kwadratura koła... albo wojskowa misja pokojowa... Ale skoro inni to jedli i przeżyli (Sanepid jakoś nie zamknął tej karczmy) to i mnie chyba nic nie będzie... Nabyłem zdegustowałem i zdziwko mnie chapnęło... Toż to smakuje prawie jak smalec... Wiem, wiem: "prawie" czyni różnicę. Ale tym razem to była mała różnica. Oczywiście po powrocie do domu musiałem spróbować zrobić ten "smalec". Pogrzebałem w necie i okazało się, że robi się go... z fasoli konserwowej. Zrobiłem i zyskał aprobatę domowników. I nawet gości... A jeśli jest do tego jeszcze ogórek małosolny... Kurcze, pociekło mi na klawiaturę... Ostatnio ten smalec jest jeszcze lepszy, ponieważ zaprzyjaźniony Skrzat doradził mi jak zrobić do niego skwarki. Też wegetariańskie. No to do dzieła...

Składniki:
  • 1 puszka fasoli konserwowej
  • 1 cebula
  • olej
  • 1/2 szklanki ugotowanej kaszy gryczanej palonej
  • majeranek
  • 1/2 łyżeczki papryki wędzonej
  • sól, pieprz
    Zaczniemy od zrobienia skwarek: do miseczki wsypujemy ugotowaną kaszę, dodajemy łyżkę oleju i paprykę wędzoną. Mieszamy i wysypujemy na blachę wyłożoną pergaminem. Rozgarniamy tak, żeby ziarnka były w jednej warstwie. Wkładamy do nagrzanego piekarnika (180 stopni) na jakieś 10-12 minut. Jak zrobią się chrupiące wyjmujemy i studzimy. Cebulę obieramy, kroimy w kosteczkę i na wolnym ogniu zrumieniamy. W międzyczasie solimy i lekko pieprzymy ją. Studzimy. Fasolę odsączamy i wrzucamy do miseczki, blendujemy na gładką masę. Dodajemy zrumienioną cebulkę, kaszę, majeranek. Solimy troszkę. Wszystko mieszamy dodając olej. Ile? Rzecz gustu i smaku, trzeba spróbować. Jak już nam smakuje, wstawiamy do lodówki aby się schłodziło. No i mamy gotowego tego dziwoląga tj. smalec wegetariański.


Smacznego!!!

sobota, 8 czerwca 2019

Zupa koperkowa

    Pora roku obfituje w młodą zieleninę, a więc trzeba korzystać i naładować witaminowe akumulatory. Co prawda przygoda z niejedzeniem mięsa skończyła się dość dość dawno, ale nadal lubię zieleninę. Długie uszy i zęby już mi nie grożą... A, że koperek wyrósł obficie to trzeba coś z tym zrobić. Trochę mrożę, ale i tak trzeba go przerwać, no to postanowiłem zrobić zupę.

Składniki:
  • pęczek młodego koperku
  • 2-3 ziemniaki
  • 2-3 marchewki
  • 1 pietruszka
  • wywar, może być mięsny, może być warzywny, jak kto woli
  • śmietana
  • sól, pieprz
  • gałka muszkatołowa
  • kminek mielony
  • olej
  • masło
  • tajny składnik
  Gotujemy wywar, jak pisałem: jaki kto chce (ja miałem ze skrzydełek kurczęcich). Marchewkę i pietruszkę skrobiemy i kroimy sporą kostkę. Ziemniaki obieramy i kroimy w taką samą kostkę. Do gara wlewamy trochę oleju, dodajemy masło. Jak się rozgrzeje wrzucamy marchewkę i pietruszkę. Smażymy jakieś 5 minut mieszając. Wrzucamy pyrki i smażymy kolejne 5 minut. Oczywiście mieszamy od czasu do czasu. W tym czasie koperek dość drobno kroimy, razem z łodygami. Ale bez korzeni.😜 Do gara dodajemy startą gałkę muszkatołową i szczyptę mielonego kminku. Dodajemy również mielony pieprz. Chwilkę smażymy i zalewamy bulionem. Gotujemy do miękkości warzyw i  dodajemy tajny składnik. Kto zgadnie jaki? A mianowicie kwas z kiszonej kapusty, ale tak z wyczuciem. Należy go traktować jako przyprawę, żeby nie zdominował smaku, bo to nie kapuśniak. Gotujemy ze 3 minuty degustujemy i ewentualnie doprawiamy. Wrzucamy koperek, gotujemy jeszcze z minutę i zdejmujemy z kuchni. Jak zupka przestanie wrzeć dodajemy zahartowaną śmietanę. I to by było na tyle...



Smacznego!!!