poniedziałek, 30 października 2017

Grochówka

     Dziś na warsztacie, a w zasadzie na kuchni grochówka. Ale oczywiście nie będzie to "normalna" grochówka. Co prawda nie wiem jaka jest normalna grochówka, gdyż w każdym domu smakuje troszkę inaczej. Ta wersja jest na pewno inna. Znalazłem ją przeglądając książkę z przedwojennymi przepisami. Oczywiście musiałem spróbować jak smakuje. Aha, nie powiedziałem jeszcze na czym ta inność polega. Mianowicie jest to grochówka ugotowana na wędzonej rybie... Zaryzykujecie??

Składniki:
  • wędzona rybka, ja miałem makrele
  • 40 dkg łuskanego grochu, połówki
  • włoszczyzna
  • cebula
  • ziemniaki
  • sól, pieprz, ziele angielskie, liść laurowy, majeranek
    Wieczorem groch przebieramy, myjemy i zalewamy zimną wodą. Następnego dnia gotujemy go. Jak zacznie się gotować zdejmujemy pianę. Dodajemy obraną cebulkę, włoszczyznę i przyprawy, oprócz majeranku. Solimy, jak ktoś chce może dodać kostkę bulionową (warzywną). Makrelę obieramy. Ja nie lubię się babrać więc robię to dwoma widelcami, nawet nieźle mi to wychodzi. Kręgosłup i ości wywalamy, skórę i ogon wrzucamy do grochu. Gotujemy aż groch się zacznie rozpadać. Ziemniaki obieramy, myjemy i kroimy w kostkę. Wyciągamy skórę i ogon. Wrzucamy pyry, rozdrobnioną makrelę, dodajemy majeranek. Gotujemy jakieś 15-20 minut aż ziemniaczki będą miękkie. Ewentualnie doprawiamy. I to było na tyle. Czekam na opinie ryzykantów.



Smacznego!!!
Mam nadzieję...

sobota, 28 października 2017

Flaki po mediolańsku

   Dziś inna wersja typowo polskiej potrawy, a mianowicie flaki. Zwykle podaje się je w rosole. Dzisiejsza wersja flaków z zupą niewiele będzie miała wspólnego, bardziej przypomina to gulasz. Jako, że jestem leniwy kupuje już oczyszczone i ugotowane flaki. Co ma dodatkowy plus ponieważ woń gotowanych flaków jest dość specyficzna. Kiedyś się zastanowiłem: czy flaki muszą zawsze być tak samo podane? Pogrzebałem w necie i znalazłem flaki po mediolańsku. Nie byłbym sobą jakbym nie spróbował ugotować. Po drobnych modyfikacjach wyszło mi coś takiego.


Składniki:
  • 1/2 kg flaków
  • puszka białej fasoli
  • 1/2 litra passaty
  • 10 dkg wędzonego parzonego boczku
  • 1 cebula
  • 1 marchewa
  • 2 łodygi selera naciowego
  • 2 liście laurowe
  • troszkę masła do smażenia
  • ser do posypania
  • sól, pieprz
   Jak już mówiłem flaki kupuję już ugotowane. Przelewam je tylko wrzątkiem na durszlaku. Na głębokiej patelni rozgrzewamy masło i dodajemy pokrojony w kosteczkę boczek. Marchewkę kroimy w kosteczkę i wrzucamy do podsmażonego boczku. Cebulę obieramy i kroimy w kostkę. Wrzucamy do gara. Następnie dodajemy pokrojony seler naciowy. Dodajemy liście laurowe, solimy i pieprzymy. Wlewamy passatę. Chwilkę dusimy i dodajemy flaki. Zmniejszamy ogień i dusimy pod przykryciem aż flaki będą miękkie. W razie potrzeby dolewamy troszkę wody. Następnie dodajemy osączoną fasolę. Dusimy jeszcze jakieś 5 minut. Podajemy z grzankami, posypane fasolą. i to było na tyle.

Smacznego!!!

piątek, 27 października 2017

Halloween'owa potrawa

    W zasadzie to ta potrawa z halloween wspólną ma tylko dynię. A i to pod warunkiem, że po upieczeniu wytniemy oczy, nos i usta. Świeczki w środek nie wstawimy, zajęty jest przez farsz. I nie wystawiajmy jej na zewnętrzny parapet, bo nam zeżrą. Jakieś takie skojarzenie miałem. Potrawa jest wybitnie sezonowa, tylko teraz mamy świeże dynie. Zresztą może i lepiej, to taka potrawa do zrobienia raz w roku - lepiej smakuje.

Składniki:
  • nieduża dynia
  • 2 torebki ryżu
  • 1/2 kg mielonego mięsa
  • 1 cebula, raczej duża
  • 1 papryka
  • sos sojowy
  • sól, pieprz
  • olej
    Dynie myjemy i osuszamy, ta moja miała dwadzieścia kilka centymetrów średnicy. Spokojnie wystarczy dla czterech osób, no chyba, ze jamochłony... Ryż gotujemy zgodnie z przepisem na opakowaniu. Wyjmujemy z wody i czekamy aż ostygnie. Cebule obieramy i kroimy w kostkę. Podobnie traktujemy paprykę. Na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy mielone mięso. Smażymy rozdrabiając, przy okazji zdradzę patent: robię to tłuczkiem do ziemniaków. Dodajemy cebulkę, a następnie paprykę. Pieprzymy i dodajemy sos sojowy. Smażymy chwilę, ewentualnie dosalamy. Do miski wrzucamy ryż, dorzucamy usmażone mięcho. Proponuję dodać trochę zieleniny, np. natki pietruszki i polać całość lekko osoloną rzadką śmietaną, albo jogurtem. Niestety nie zrobiłem tego i wyszło troszkę za suche. No, ale pierwsze śliwki za płot... Może warto spróbować dodać troszkę startego żółtego sera? Ale to następnym razem. Z dyni odcinamy kapelusik. Najlepiej pod kątem, aby później można go było położyć z powrotem. Wydłubujemy pestki, które myjemy i osuszamy do dalszej konsumpcji, to taki bonus. Łyżką wyskrobujemy lekko pozostałość po pestkach. lekko solimy wnętrze dyni. Teraz do środka upychamy farsz, czyli ryż z mięsem. Nakładamy czapeczkę. Dyńkę wstawiamy do naczynia żaroodpornego lub brytfanki, wlewamy ze dwie szklanki wody lub bulionu. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Pieczemy co najmniej godzinkę. Jak się upiecze - konsumujemy...

Tak wygląda po wyjęciu z pieca, tj. piekarnika.



A tak po przekrojeniu.


Tradycyjnie życzę smacznego!!!






czwartek, 26 października 2017

Wietnamska zupa

   Lubię kuchnię skośnooką. Zresztą chyba lubię wszystkie kuchnie świata. Co prawda każda kuchnia ma swoje specyficzne dania przed konsumpcją których bym się troszkę zastanowił. Np. szarańcza w miodzie, kto próbował? Ja nie i nie wiem czy bym się odważył. Zresztą co tu daleko szukać nasze flaki też wzbudzają emocje w innych nacjach. Albo móżdżek smażony z jajeczkiem, podany na grzance... Pychota... 😛 Ale wracajmy do tematu. Przygoda z tą zupą zaczęła się od tego zdjęcia które przysłała mi moja młodsza progenitura.


   Co prawda też potrafi gotować, ale zdziwiłem się, że mu się chciało robić taką zupkę. Na wszelki wypadek zapytałem: sam ugotowałeś? "Nie siedzę w knajpie z kolegami" - brzmiała odpowiedź. Biedny student... No, ale zaintrygowało mnie to i stwierdziłem, ze też spróbuję coś podobnego zrobić. Wyszło mi tak:

  
     Jak ktoś potrafi zjeść taką zupę pałeczkami to niech je, ja wziąłem zwykłą łyżkę, a pałeczki były tylko do ozdoby...

Składniki:
  • polędwica
  • 2 litry bulionu
  • makaron ryżowy
  • marchewka
  • kawałek imbiru
  • 2 białe części pora
  • 2 pomidory
  • kiełki
  • jarmuż
  • grzybki mun
  • jajko na półtwardo
  • sos sojowy
  • sos rybny
  • papryczka chili lub tabasco
  • sok z limonki
  • olej
    Polędwiczkę myjemy i kroimy w niegrube  plasterki. Pora dokładnie myjemy i kroimy w zapałkę. Imbir obieramy i kroimy w drobną kosteczkę.  Pomidory parzymy, obieramy ze skórki kroimy w dość dużą kostkę odrzucając pestki. W garze rozgrzewamy olej i wrzucamy polędwicę. Podsmażamy i dodajemy pora wraz z imbirem. Podsmażamy mieszając. Dodajemy 2 łyżki sosu rybnego i 1 łyżkę sosu sojowego. Wrzucamy garść grzybków mun, wskazane jest namoczyć je troszkę wcześniej. Wlewamy bulion, mieszamy i gotujemy do miękkości mięsa. Dodajemy sok z pół limonki. Ewentualnie doprawiamy solą i pieprzem. Makaron ryżowy robimy zgodnie z przepisem na opakowaniu, czyli zalewamy wrzątkiem. Marchewkę skrobiemy i kroimy obieraczką na cienkie paski. Wrzucamy na jakieś 3 minuty do wrzątku, podobnie jak jarmuż. Wyławiamy i kładziemy na talerzyk, inaczej nam się rozciapie. No a teraz zabawa: artystycznie wszystko rozkładamy na talerzu i nalewamy zupki. Troszkę roboty z tą zupką jest, ale efekt końcowy chyba to wynagradza.

Smacznego!!!
  

środa, 25 października 2017

Cordon bleu

   Pora nadrobić zaległości spowodowane brakiem weny, jak i wrodzonym lenistwem... Wena do pitraszenia mnie jakoś nie opuszcza, gorzej z pisaniem. I pomyśleć, że w szkole nie znosiłem pisania wypracowań. Ale nie tylko kobieta zmienną jest 😉 Dziś cordon blue, w zasadzie jest coś w rodzaju dewolaja, ale na bogato. Ładnie się prezentuje na talerzu. Szkoda, że nie zrobiłem zdjęcia po przekrojeniu, żeby było widać środek. Może następnym razem zrobię. W sumie dużo roboty z tym nie ma, więc można zrobić na jakąś imprezkę. No i jak brzmi, jak goście zapytają co to jest? Cordon bleu... 😛 Ale do rzeczy, przepis podaję na jedną sztukę, więc trzeba pomnożyć przez ilość przewidzianych głodomorów.

Składniki:

  • filet z kurczęcia (pojedynczy)
  • grubszy plaster szynki
  • kawałek żółtego sera
  • pieprz
  • jajko, tarta bułka do panierowania
  • olej

    Fileta myjemy, osuszamy. Wkładamy do torebki foliowej i delikatnie rozbijamy. Trzeba uważać, aby nam się nie porozwalał, dlatego lepiej w torebce, poza tym nie bryzga na boki. Rozbijamy na grubość ok. 1 cm. Kładziemy na desce i pieprzymy, ja nie solę, ponieważ ser jest dość słony. Szynka zresztą najczęściej też, ale jak ktoś chce może troszkę posolić. Szynka może być wędzona lub konserwowa, jak kto woli. Dobre jest i takie, i takie. Na szynce kładziemy kawałek żółtego sera i składamy kurczaka na pół. Panierujemy i smażymy na średnim ogniu, aby się ładnie przesmażyło. W razie wątpliwości, czy smażenia większej ilości można włożyć kotlety do naczynia żaroodpornego i wstawić do gorącego piekarnika. Podajemy z ziemniaczkami lub frytkami i jakąś zieleniną.




Smacznego!!!

P.S. Lenistwo jest cnotą, przecież wszystkie wynalazki są z lenistwa...

czwartek, 5 października 2017

Ni z gruszki, ni z pietruszki...

    Dziś dość nietypowa zupa, a mianowicie zupa pietruszkowo-gruszkowa. A co mi szkodzi spróbować...
Zupa jest w sam raz dla królików, tj. wegetarian, ponieważ jest bezmięsna. Ale do garów...

Składniki:
  • 70 dkg pietruszki
  • 2 gruszki
  • 1 cebula
  • 150 ml białego wytrawnego wina
  • litr wywaru warzywnego
  • ser pleśniowy niebieski
  • sok z pół cytryny
  • orzechy włoskie
  • natka pietruszki
   Pietruchę myjemy, skrobiemy i kroimy w plasterki. W garze rozgrzewamy masło i wrzucamy pietruchę. Smażymy mieszając. Cebulę obieramy i kroimy. Jak pietrucha się troszkę podsmaży dodajemy cebulę i smażymy jeszcze troszkę. Degustujemy wino i jak nam odpowiada wlewamy do gara. Tylko proszę za dokładnie nie degustować... 😉Dorzucamy obraną i pokrojoną gruszkę. Gotujemy aż procenty wyparują (według mnie to profanacja). Wlewamy wywar warzywny. Ja gotowałem cebulę, marchew, po kawałku selera i pora tak ok. pół godziny, może troszkę dłużej. Przykrywamy, gotujemy do miękkości. Wkruszamy pleśniaka, dodajemy sok z pół cytryny i blenderujemy. Ewentualnie dosalamy. Nalewamy na talerz, na śwordek wrzucamy garstkę orzechów włoskich, dekorujemy natką pietruszki.




Smacznego!!!