czwartek, 26 października 2017

Wietnamska zupa

   Lubię kuchnię skośnooką. Zresztą chyba lubię wszystkie kuchnie świata. Co prawda każda kuchnia ma swoje specyficzne dania przed konsumpcją których bym się troszkę zastanowił. Np. szarańcza w miodzie, kto próbował? Ja nie i nie wiem czy bym się odważył. Zresztą co tu daleko szukać nasze flaki też wzbudzają emocje w innych nacjach. Albo móżdżek smażony z jajeczkiem, podany na grzance... Pychota... 😛 Ale wracajmy do tematu. Przygoda z tą zupą zaczęła się od tego zdjęcia które przysłała mi moja młodsza progenitura.


   Co prawda też potrafi gotować, ale zdziwiłem się, że mu się chciało robić taką zupkę. Na wszelki wypadek zapytałem: sam ugotowałeś? "Nie siedzę w knajpie z kolegami" - brzmiała odpowiedź. Biedny student... No, ale zaintrygowało mnie to i stwierdziłem, ze też spróbuję coś podobnego zrobić. Wyszło mi tak:

  
     Jak ktoś potrafi zjeść taką zupę pałeczkami to niech je, ja wziąłem zwykłą łyżkę, a pałeczki były tylko do ozdoby...

Składniki:
  • polędwica
  • 2 litry bulionu
  • makaron ryżowy
  • marchewka
  • kawałek imbiru
  • 2 białe części pora
  • 2 pomidory
  • kiełki
  • jarmuż
  • grzybki mun
  • jajko na półtwardo
  • sos sojowy
  • sos rybny
  • papryczka chili lub tabasco
  • sok z limonki
  • olej
    Polędwiczkę myjemy i kroimy w niegrube  plasterki. Pora dokładnie myjemy i kroimy w zapałkę. Imbir obieramy i kroimy w drobną kosteczkę.  Pomidory parzymy, obieramy ze skórki kroimy w dość dużą kostkę odrzucając pestki. W garze rozgrzewamy olej i wrzucamy polędwicę. Podsmażamy i dodajemy pora wraz z imbirem. Podsmażamy mieszając. Dodajemy 2 łyżki sosu rybnego i 1 łyżkę sosu sojowego. Wrzucamy garść grzybków mun, wskazane jest namoczyć je troszkę wcześniej. Wlewamy bulion, mieszamy i gotujemy do miękkości mięsa. Dodajemy sok z pół limonki. Ewentualnie doprawiamy solą i pieprzem. Makaron ryżowy robimy zgodnie z przepisem na opakowaniu, czyli zalewamy wrzątkiem. Marchewkę skrobiemy i kroimy obieraczką na cienkie paski. Wrzucamy na jakieś 3 minuty do wrzątku, podobnie jak jarmuż. Wyławiamy i kładziemy na talerzyk, inaczej nam się rozciapie. No a teraz zabawa: artystycznie wszystko rozkładamy na talerzu i nalewamy zupki. Troszkę roboty z tą zupką jest, ale efekt końcowy chyba to wynagradza.

Smacznego!!!
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz