Zbliżał się Nowy Rok więc pomyślałem, że trzeba go przywitać czymś nowym, czyli jakąś nową potrawą. Dumałem, dumałem, aż wydumałem... Pojechałem do sklepu i nabyłem... królika. A w zasadzie tuszkę królika. Nie pamiętam czy już jadłem kiedyś tego stwora. Może moja matka kiedyś zrobiła? Mięso wieprzowe i wołowe było wtedy na kartki, więc taki królik "pozakartkowy" był gratką. Nie ważne, było - minęło. Trochę mnie zastanawiało co powie na taką potrawę reszta rodziny, ale najwyżej dowiedzą się po fakcie co jedli... Niestety podstęp się nie udał naszli mnie jak dzieliłem królika na podstawowe jednostki pokarmowe. Ale nie protestowali. Sam królik nie jest zbyt wielkim stworem, tak więc w przypadku karmienia głodomorów należy nabyć jego wielokrotność. Reszty składników zresztą też. No i gar należy mieć wtedy stosowny.
Aha, zapomniałem powiedzieć, że będzie to królik duszony w warzywach i maśle.
Składniki:
- tuszka królika, ja miałem taką 1,5 kg, wystarczyła na 4 osoby
- boczek wędzony parzony tak ze 20 dkg
- marchew 80 dkg do 1 kg
- seler korzeniowy połowa tego co marchwi
- 2-3 cebule
- kilka ząbków czosnku
- majeranek
- tymianek
- białe wytrawne wino 1 butelka, wlejecie ile chcecie, resztę i tak się wypije.
- masło
- oliwa
- śmietana słodka 30%
- sól
- pieprz
Królika myjemy, osuszamy i dzielimy na podstawowe jednostki pokarmowe: skoki, łapki, odkrawamy korpus (nie będzie nam potrzebny, można wykorzystać do zupy), comber w zależności od wielkości dzielimy na dwie, trzy części. Mięso solimy, pieprzymy, posypujemy tymiankiem. Warzywa obieramy i myjemy. Selera kroimy w dużą kostkę tak 1,5-2 cm. Marchewkę jeśli gruba to najpierw na wzdłuż pół, a następnie na kawałki 2,5-3 cm. Cebulę obieramy i kroimy na ósemki. 3 ząbki czosnku obieramy i rozgniatamy. Rozgrzewamy lekko patelnię. Wrzucamy kawał masła, dolewamy oliwy. Oliwa jest po to, aby nam się masło nie przypalało. Jak nam masełko się rozpuści mieszamy i zwiększamy ogień. Wrzucamy cebulę i czosnek. Szklimy. Dodajemy marchew i seler. Smażymy chwilkę mieszając. Solimy, pieprzymy, dodajemy troszkę tymianku. Wlewamy 100 ml wina i chwilkę dusimy. Po chwili wrzucamy wszystko do brytfanki. Na patelnie wlewamy trochę oliwy i smażymy mięso ze wszystkich stron na złoto. Jak już zaczyna nam się złocić dodajemy kilka kawałków masła. A gdy już jest podsmażony wlewamy setkę wina. Z brytfanki wyjmujemy troszkę warzyw, całą zawartość patelni przekładamy do brytfanki, polewamy sosem z patelni. Posypujemy majerankiem, mięso obkładamy wyjętymi warzywami. Na wierzch kładziemy kilka plastrów boczku. Dorzucamy jeszcze kilka kawałków masła. Wlewamy trochę wody, jak ktoś chce to może jeszcze chlupnąć wina. Przykrywamy brytfankę i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170-180 stopni (z termoobiegiem, równiej będzie się nam dusiło) na ok. godzinkę. W tym czasie kroimy w paseczki boczek, wrzucamy na patelnie i smażymy na rumiano. Wyjmujemy na papierowy ręcznik, jak przestygnie przekładamy do miseczki. 2-3 ząbki czosnku drobno siekamy dodajemy do boczku. Można też dodać troszkę posiekanej papryczki chili, mieszamy. Po godzinie sprawdzamy czy mięso miękkie. Jak już dobre wyjmujemy na talerz. To samo robimy z warzywami. Sos jaki nam pozostał przelewamy do garnka, stawiamy na ogniu dodajemy śmietanę i mieszając zagotowujemy. Ewentualnie doprawiamy solą i pieprzem. Następnie miksujemy blenderem, zrobi nam się fajna emulsja. Ponownie zagotowujemy. Na talerz kładziemy warzywa na nich mięsko. Można podać z ziemniaczkami, ale niekoniecznie: warzyw jest sporo. Ja mam z ziemniaczkami. Wszystko posypujemy boczkiem i polewamy sosem. Do tego jakaś ostra surówka, na foto jest surówka z pora.
Ufff... zmęczyłem się samym pisaniem, a co mówić o zrobieniu tej potrawy... Ale warto.
Smacznego!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz