Od razu wyjaśniam: nie chodzi o zupę z dachowego zasrańca, jakby powiedział dzielny wojak Szwejk. Ani nie rozgotowały mi się gołąbki. To po prostu taka zupa. Gdzieś mi w oczy wpadł taki przepis. Oczywiście nie zanotowałem, więc trzeba było improwizować. Gołąbki jak się robi z grubsza wiem, zupę jak się gotuje też... A więc do dzieła.
Składniki:
- mięso mielone 1/2 kg
- pół główki kapusty
- passata 1 butelka
- 150 g ryżu
- marchewka 1 szt.
- pietruszka 1 szt.
- kawałek selera
- kawałek pora
- duża cebula
- sól, pieprz, ziele angielskie, listek laurowy
- śmietana
Na patelni rozgrzewamy troszkę oleju i wrzucamy mięso. Smażymy rozdrabniając (ja robię to tłuczkiem do ziemniaków). Dodajemy pokrojoną w kostkę cebulę. Jak mięso straci różowy kolor przekładamy do gara. Zalewamy wodą albo bulionem. Dodajemy przyprawy, warzywa: oskrobane, umyte i starte na tarce. Wszystko gotujemy jakieś 15 minut i dodajemy poszatkowaną kapustę. Po kolejnym kwadransie wsypujemy ryż i gotujemy tyle czasu jak nam podają na opakowaniu. Jak kapusta jest już miękka wlewamy passatę. Mieszamy i gotujemy jeszcze 5-10 minut. Zdejmujemy z ognia i doprawiamy śmietaną. I to by było na tyle. W zasadzie to nawet nie jest zupa tylko danie jednogarnkowe, mnie wyszło takie, że łyżka stała...
Smacznego!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz