Pewien zaprzyjaźniony Skrzat namówił mnie na zrobienie babki ziemniaczanej. Pomyślałem: czemu nie, to tylko taki przerośnięty placek... No fakt, nie smaży się jej tylko piecze. To nawet lepiej, mniej roboty, bo przy smażeniu placków trzeba się nastać przy patelni. Potrawa ponoć wywodzi swój rodowód z Białorusi. Na Mazurach mówią na nią kartoflak. I pod tą nazwą tam się na nią natknąłem. Serwowany był jak dodatek do pieczonego udka kaczego. O wielkości porcji nie wspomnę... Ale jak mawia mój kolega: "im więcej gwiazdek ma hotel tym mniej na talerzu..." No, ale ponoć do eleganckiej restauracji nie przychodzi się najeść tylko celebrować jedzenie.. A nie można by tak jedno i drugie? Ale wracajmy do kuchni i pyrczoka (taką nazwę też spotkałem).
Składniki:
- 1 kg ziemniaków
- kawałek wędzonego boczku
- 1 cebula
- 1 jajko
- mąka ziemniaczna
- mąka pszenna
- sól, pieprz
Boczek i cebulę kroimy w kosteczkę i przesmażamy na patelni. Ziemniaki obieramy i ścieramy na tarce tak jak na placki. Hahaha, jak ktoś chce to niech się męczy. Ja jako człowiek leniwy przepuszczam pyry przez malakser. Niestety z przyzwyczajenia starłem także cebulę. A szkoda, przesmażona byłaby bardziej aromatyczna. no nic, następnym razem się poprawię. Mam nadzieję. Starte ziemniaki lekko odciskamy. Dodajemy boczek przesmażony z cebulą, 3 łyżki mąki ziemniaczanej, 3 łyżki mąki pszennej, solimy, pieprzymy. Dokładnie mieszamy. Podaję ilości mąki to tak orientacyjnie, wszystko zależy od pyrów, no i jak mocno je odciśniemy. Wykładam keksówkę papierem do pieczenia i wlewamy masę ziemniaczaną. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika (180 stopni) i pieczemy ok. półtorej godziny. Podawać możemy jako dodatek do mięsa, albo samodzielne danie. Wtedy polewamy śmietaną albo (jak widać na foto) z maślanką.
Smacznego!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz