Dziś na talerzu kebab. A w zasadzie wyrób kebabopodobny. Jako, że potrawa ma swój rodowód w Turcji prawdziwy kebab powinien być z baraniny. Niestety u nas jest to mało popularne mięso. Jak w mięsym zapytałem o baraninę to pani mi odpowiedziała, że tylko na zamówienie, a cena to ok 70 zł za kilogram... 😲 Podziękowałem... I kupiłem filet z indyka, więc będzie turkey-kebab (śmiesznie mi to wyszło turkey, bo miałem na myśli indora...). Popularny döner-kebab oznacza "obracające się pieczone mięso". Można by upiec je na rożnie w piekarniku, ale obawiam się, że byłby problem z "trzymaniem się" mięsa. Dlatego upiekłem w pozycji na baczność, a obracanie zastąpiłem termoobiegiem. A więc do roboty.
Składniki:
- 1 kg fileta z indyka
- 1 wielka cebula (moja ważyła 0,42 kg)
- 3/4 łyżeczki soli
- 3 łyżeczki granulowanego czosnku
- 2 łyżeczki słodkiej papryki
- 2 łyżeczki wędzonej słodkiej papryki
- 2 łyżeczki oregano
- 2 łyżeczki tymianku
- 1 łyżeczka kuminu (kminu rzymskiego, nie mylić z kminkiem)
- olej
Oregano, tymianek i kumin wrzucamy do moździerza i ucieramy. Dodajemy resztę przypraw (poza olejem) i dokładnie mieszamy. Indora myjemy, osuszamy i kroimy w plastry grubości ok. 1,5 cm. Następnie lekko rozbijamy i smarujemy olejem. Cebulę obieramy i kroimy w poprzek na pół. Kładziemy ją płaską stroną na blacie i wbijamy 3 patyczki do szaszłyków, ostrą stroną do góry. Teraz bierzemy kawałek fileta, obsypujemy mieszanką przypraw i nadziewamy na patyczki. I tak robimy z pozostałym mięsem, tworząc coś w rodzaju góry mięsa, przypomina to nawet trochę "prawdziwy" kebab. na wierzch nabijamy drugą połówkę cebuli.
Trochę mi to krzywo wyszło, ale co mi tam, strzelać z tego nie będę. Wstawiamy do lodówki na kilka godzin. Na ok. godzinę przed pieczeniem wyjmujemy z lodówki, żeby mięso się ogrzało. Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni. Z folii aluminiowej robimy czapeczkę i przykrywamy nią cebulę (nie będzie się nam przypalać). Wstawiamy do piekarnika. Po 10 minutach zmniejszamy temperaturę do 170 stopni i pieczemy ok. 1-1,5 godziny. Wszystko zależy jak uformujemy tę górę mięcha.
Jak już nam się upiecze wyjmujemy i odstawiamy na jakieś 15 minut, aby mięso odpoczęło. Jeszcze ciepłe kroimy w cienkie paski.
Jakby to powiedział imć Zagłoba: porcja mięsiwa jest słuszna... Nam starczyło na dwa obiady, a i na kanapki jeszcze też było. Oczywiście trzeba dodać jakiś sos, no i trochę zielska... Ale to już wedle upodobań.
Smacznego!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz