Tagine (tażin) to nazwa dziwnego garnka, a w zasadzie naczynia. Przypomina to dość płytką miskę z kapturem. Tzn. stożkową, dość wysoką pokrywką. Ale także potrawa przygotowana w tym naczyniu nosi taką nazwę. Z tego co mi się obiło o oczy to tagine jest najpopularniejsze w Maroku. Niestety jeszcze mnie tam nie zaniosło, więc nie sprawdziłem. Naczynia też jeszcze nie posiadam, więc posiłkowałem się patelnią z pokrywką. Może napisze list do św. Mikołaja to mi przyniesie? Potrawa jest dość słodka, intensywna smakowo i zapachowa, jak ktoś takie lubi to polecam. Ja lubię... Poza tym lubię gotować i próbować nowe potrawy. Matka często mi mówiła: nie baw się jedzeniem, a ja ciągle się bawię...
Składniki:
- podwójna pierś kurczęcia
- puszka cieciorki
- puszka pomidorów krojonych
- 2 ząbki czosnku
- 2 szalotki
- suszone morele
- 1/2 litra bulionu
- przyprawa orientalna (przepis jest w poście o hummusie)
- ostra papryka, kumin, sól, pieprz
- oliwa
Kurczaka myjemy, osuszamy i kroimy w dość dużą kostkę. Na patelni (z braku tagine) rozgrzewamy oliwę i smażymy kurczęcia na złoto. Zdejmujemy z patelni. Szalotkę i czosnek kroimy w plasterki i wrzucamy na patelnię, dolewamy oliwy i dodajemy dwie łyżeczki przyprawy orientalnej. Chwilkę smażymy mieszając i dodajemy kurczaka. Wlewamy bulion i dusimy 15 minut. Dodajemy pomidory, cieciorkę i morele w całości. Poprawiamy kuminem, papryką, solą i pieprzem. Można dodać szafranu albo kurkumy. Dusimy jakieś 20-30 minut. Podajemy z kaszą kuskus, posypane zieloną kolendrą, nie posiadałem, więc nie posypałem, szkoda.
Smacznego!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz