Już chyba był podobny tytuł posta. No ale jak nazwać inaczej poranny posiłek? Wstałem skoro świt o 9.30. Dla mnie to było skoro świt bo miałem nockę i położyłem się spać ok. 7 rano. Po porannych ablucjach trzeba było coś zjeść, poszedłem więc do kuchni i wyszło mi coś takiego:
Samo zdrowie: bezglutenowe, bezmięsne, moc witamin... czyli modny posiłek na czasie...
Co akurat wpadło mi w ręce:
- duży świeży ogórek
- twarożek
- pomidorek
- po kawałku czerwonej i żółtej papryki
- kilka rzodkiewek
- szczypiorek
- kilka liści sałaty
- odrobina mleka
- sól, pieprz
Kroimy drobno szczypiorek. Do miseczki wrzucamy twarożek wlewamy troszkę mleka, solimy, pierzymy, dodajemy szczypiorek i mieszamy na gładką masę. Ogóra myjemy, obcinamy końce. Kroimy go na pół , a następnie wzdłuż. Wydłubujemy pestki, a na ich miejsce robimy górkę z twarożku. Rzodkiewki kroimy na pół, a następnie na plasterki. Robimy z nich także korony. Z pomidorka zrobiłem koszyczek, miałem chęć wsadzić tam oliwki, ale dla trzech-czterech nie warto było otwierać słoika. Zresztą co jak zrobimy to zależy od weny jaką w danej chwili mamy, mnie wyszło jak wyszło. Najważniejsze, ze było smaczne, ale to musicie uwierzyć mi na słowo...
Podziwiam ! żeby po 2h snu przygotować tak cudnie wyglądające śniadanie, na sam widok ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuń