poniedziałek, 31 grudnia 2018

Zupa szpinakowa

   Dziś może trochę nietypowa zupa bo szpinakowa. W sumie ugotowałem ją przez przypadek. Rano wstawiłem bazę większości zup, czyli rosół. Kilka dni temu jedliśmy już rosół, stwierdziłem więc, ze trzeba wymyślić coś innego. Otworzyłem zamrażarkę, żeby zobaczyć czym dysponuję, a tam z szuflady szpinak mówi do mnie: wybierz mnie, wybierz mnie... No to go wziąłem...

Składniki:
  • rosół ok 2,5 litra
  • szpinak mrożony ok 1/2 kg
  • 2-3 ziemniaki
  • ser feta albo jajka na twardo
  • gałka muszkatołowa mielona
  • śmietana
  Jako, że mam już gotowy rosół więc pójdzie szybciej. Obieramy ziemniaki, kroimy i wrzucamy do rosołu. Gotujemy do miękkości. Dodajemy szpinak. Nie dodawałem szpinaku razem z pyrami, ponieważ szpinak zawiera kwas szczawiowy i bałem się, że ziemniaki się nie ugotują.  Dodajemy gałkę muszkatołową i gotujemy ok. 15 minut. Rozdrabniamy wszystko blenderem i zagotowujemy. Jak się zagotuje zdejmujemy z ognia, chwilkę czekamy i dodajemy śmietanę. I w zasadzie możemy podawać. Z serem feta albo z jajkiem na twardo. Ja miałem z serem, a dziś zjem z jajkiem.



Smacznego!!!

sobota, 8 grudnia 2018

Keran marian

   Dziś dalszy ciąg przygody z kuchnią koreańską. Na patelni powstanie keran marian. Nie martwcie się, to po prostu ichniejsza wersja omleta. Wygląda ciekawie, dlatego warto zrobić jako przystawkę lub przekąskę, goście się trochę zdziwią. A szczególnie jak posmakują...

  Składniki:
  • 8-9 jajek
  • 2 arkusze nori
  • 1 marchewka
  • szczypiorek
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 łyżeczka cukru
  • olej do smażenia
  Zaczynamy od pokrojenia jednego arkusza alg na paski szerokości ok 1 cm.  Marchewkę skrobiemy i ucieramy na tarce o dużych oczkach. Szczypior kroimy dość drobno. Do miski wybijamy jajka, dodajemy sól, cukier i troszkę wody. Ja chlupnąłem na oko, tak niecałe pół szklanki. Całość roztrzepujemy rózgą na gładką masę. Patelnie stawiamy na średnim ogniu ogniu. Jak się rozgrzeje smarujemy olejem. Chochelką nalewamy porcję jajówy z miski. Jak wierch zacznie się ścinać kładziemy cały arkusz nori, chwilkę smażymy i rolujemy omlet. Lekko przyklepujemy i smażymy jeszcze chwilkę. Zdejmujemy z patelni, kładziemy na desce. ponownie smarujemy patelnię olejem. Chwilkę czekamy i nalewamy porcję jajek. Posypujemy marchewką i szczypiorkiem. Jak zacznie wierzch się ścinać rolujemy tak mniej więcej do połowy, przesuwamy zrolowaną część do brzega patelni,  na wolne miejsce nalewamy porcję jajek. Posypujemy marchewką i szczypiorkiem. Smażymy i rolujemy do końca. Zdejmujemy na deskę. Do jajek można dosypać jeszcze odrobinę cukru i dokładnie roztrzepać. Smarujemy patelnię olejem, wylewamy porcję jajek i podsmażamy. Jak się zetnie rolujemy, przesuwamy na brzeg i wylewamy resztę jajek. Jak wykorzystamy wszystkie jajka zdejmujemy na deskę, kroimy na kawałki i owijamy paskami nori. Trzeba zrobić to jak omlet jest jeszcze ciepły, wtedy nori ładnie się przyklei. Teraz kroimy resztę omletów, układamy na talerzu i podajemy. Keran marian są dobre zarówno na ciepło, jak i na zimo.


   Smacznego!!!

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Zupa kimchi


   Dziś zgodnie z obietnicą potrawa z kimchi. Na początek będzie to zupa. Pora roku jest stosowna, bo ta zupa rozgrzewa... I nie jest tucząca, same zalety. Ja poprawiłem sobie kaloryczność dodając śmietany, ale jak ktoś chce mieć niskokaloryczną to niech ją ominie, albo doda jogurtu. Kimchi na zupę musi być dojrzałe, a więc nie od razu po zrobieniu. I to tyle wstępu, teraz do garów..

Składniki:
  • 2 szklanki kimchi z sokiem
  • pojedynczy filet z piersi kurczęcia
  • 4-5 grzybów shitake
  • grzybki mun
  • kostka tofu
  • kostka rosołowa
  • olej rzepakowy
  • olej sezamowy
  • szczypior
  • śmietana lub jogurt
   Grzyby moczymy w wodzie (o ile mamy suszone).  Fileta myjemy i kroimy w kostkę. Do gara wlewamy troszkę oleju rzepakowego (sezamowy by się momentalnie przypalił), rozgrzewamy i wrzucamy kurczęcia. Smażymy aż zmieni kolor. Do podsmażonego kurczaka można dodać trochę wina mirin. Nie posiadam, dodałem więc troszkę białego wina półwytrawnego, ale można to pominąć. Grzyby kroimy w paseczki i wrzucamy do gara, wodę po moczeniu grzybów też wlewamy do garnka. Dolewamy jeszcze ok. 1 litra wody. Wrzucamy kostkę rosołową i gotujemy jakieś 10 minut. Dodajemy kimchi i gotujemy kolejne 10 minut. O mieszaniu chyba nie muszę wspominać? Dodajemy 1-2 łyżki oleju sezamowego i tofu pokrojone w kosteczkę. Mieszamy, gotujemy 5 minut i zupa gotowa. Szybko, prawda? Nalewamy, posypujemy pokrojonym szczypiorem. Jak ktoś chce, może dodać śmietany, albo jogurtu. Ja chciałem.



Smacznego!!!

sobota, 1 grudnia 2018

Kimchi

   Dziś na talerzu kimchi (kimczi). Kimchi to koreańska potrawa narodowa, a jest to kiszona kapusta pekińska, najczęściej zrobiona na ostro. I jak każda potrawa narodowa w każdym domu jest przyrządzana inaczej... Do kimchi dodaje się marchewkę, imbir, ogórka i co kto chce, no i oczywiście dużo ostrej papryki... Kimchi może służyć jako dodatek do potrawy, ale także jako główny składnik np. zupa kimchi (przepis wkrótce). Ostatnio panuje moda na kiszonki, dietetycy zachwalają prozdrowotne właściwości kiszonek. Ja już różne rzeczy kisiłem, wiadomo ogórki, ale także rzodkiewki, buraki czerwone na barszcz, a nawet jajka (oczywiście na twardo). Teraz w słoikach obok kimchi kiszą się cytryny, ale degustacja będzie dopiero na święta. 

Składniki:
  • kapusta pekińska duża
  • ostra papryka w proszku 
  • słodka papryka w proszku
  • sól niejodowana
  • 1 marchewka
  • kawałek imbiru
  • sos sojowy
  • 1 łyżeczka cukru
  • 2 łyżki mąki ryżowej
   Większość przepisów mówi, żeby kapustę przekroić wzdłuż na pół i pomiędzy poszczególne liście wsypać sól. Fajnie... Ale nie dla mnie. jestem za leniwy... Wymyśliłem więc sobie, że zrobię inaczej. Pokroiłem pekinkę w dość dużą kostkę i wrzuciłem ją do gara. Następnie zalałem wodą z solą, taką jak do kiszenia ogórków. Jedna łyżka na litr wody. Mieszamy to wszystko aby solanka wszędzie się dostała, staramy się aby kapusta była pod wodą i odstawiamy na minimum 3 godziny. Od czasu do czasu trzeba zamieszać. W tym czasie do rondla wlewamy szklankę wody, dodajemy cukier, mąkę ryżową i mieszamy. Następnie stawiamy na ogniu i mieszając zagotowujemy. Wyjdzie nam kisiel ryżowy. Odstawiamy do wystygnięcia. Jak ostygnie dodajemy 2 łyżki słodkiej papryki i łyżkę ostrej. Ostrej można mniej lub więcej, zależy jaką moc lubicie. Wlewamy 4-5 łyżek sosu sojowego i dokładnie mieszamy. Po 3 godzinach kapustę odlewamy i odciskamy. Dodajemy startą na dużych oczkach marchewkę, a na małych imbir, mieszamy. Zakładamy gumowe rękawiczki (tak, tak radzę je założyć), dodajemy nasz "piekielny" kisiel i dokładnie mieszamy. Naprawdę warto się postarać aby dokładnie pokryć kapustę papryką. Następnie upychamy wszystko w słoju. Ubijamy od czasu do czasu, aby pozbyć się powietrza. Aha, jak ktoś ma ogórki kiszone, albo kapustę kiszoną własnej roboty można dodać troszkę kwasu od nich: przyspieszy to fermentację. Zakrywamy i odstawiamy w ciepłe miejsce. Po 3-4 dniach kimchi jest gotowe. Można konsumować. Słoik wstawiamy do lodówki, spowolni to, a nawet powstrzyma dalszą fermentację.


 Smacznego!!!

czwartek, 22 listopada 2018

Jajko onsen tamago

    Dziś przystawka albo śniadanko. W zasadzie jest to japońska wersja jajka po wiedeńsku, ale za to jak brzmi: onsen tamago... Gościom szczęki opadną jak to usłyszą. Onsen tamago znaczy jajko z gorącego źródła. A że mój prywatny gejzer w ogródku z racji pory roku mocno przestygł, trzeba poradzić sobie inaczej. Do dzieła!

Składniki:
  • 3-4 jajka
  • ryż
  • sos sojowy
  • zielenina, miałem akurat szczypior
   Ryż gotujemy na sypko. W drugim wstawiamy gotujemy 1 litr wody. Jak się zagotuje zdejmujemy z ognia. Wlewamy szklankę zimnej wody, mieszamy. Wkładamy jajka, przykrywamy i czekamy 17 minut. Ugotowany ryż wkładamy do miseczki, skrapiamy sosem sojowym. Jak upłynie czas "moczenia" jajek wyjmujemy je z wody. Ostrożnie wybijamy je na ryż, czasem trzeba im troszkę pomóc łyżeczką. Posypujemy zieleniną i gotowe.


  Fajnie prezentuje się żółto, wychodzi taka kuleczka.

Smacznego!!!

piątek, 19 października 2018

Okonomiyaki

   Dziś na patelni kuchnia japońska, czyli okonomiyaki. I o dziwo bez ryżu. Jest to coś w rodzaju naleśnika. Ostatnio często czerpię pomysły z kuchni azjatyckiej, mam nadzieję, że nie dostane skośnych oczu... Przepis ten to podstawa, można go wzbogacić np. o krewetki, smażonego kurczaka, ser. Jest to też sposób na pozbycie się jakiś resztek jedzenia. 


Składniki:
  • 100 g mąki pszennej
  • 1 jajko
  • 100 ml bulionu (powinien być dashi, ale ja najczęściej biorę taki z kostki)
  • kapusta pekinka
  • kilka plastrów boczku wędzonego parzonego
  • szczypior
  • ketchup
  • sos sojowy
  • sos worcester
  • miód
  • sól, pieprz
   Kapustę szatkujemy dość drobno, będzie nam potrzeba tak ze dwie garście. Robimy sos: mieszamy 3 łyżki ketchupu, 2 łyżki sosu sojowego, łyżkę sosu worcester. Dodajemy troszkę miodu, pieprzymy. Solić nie ma potrzeba, sosy są dość słone. Wszystko dokładnie mieszamy. Do drugiej miseczki wsypujemy mąkę, wlewamy rosół, wbijamy jajko. Oczywiście bez skorupki 😉.  Lekko solimy, rosół jest dość słony. Rózgą wyrabiamy ciasto, powinno być troszkę bardziej gęste niż na naleśniki. Dodajemy kapustę, jeśli mamy to jeszcze inne dodatki i mieszamy. Na patelni rozgrzewamy olej i wykładamy masę, formujemy coś w rodzaju placka. Smażymy na średnim ogniu, aż spód będzie rumiany. Na wierzchu układamy plastry boczku. Teraz najtrudniejszy punkt programu: trzeba to obrócić... Smażymy aż boczek ładnie się zarumieni. Przekładamy na talerz, smarujemy sosem, z majonezu robimy kratkę, posypujemy szczypiorkiem. I możemy podawać.


Smacznego!!!

czwartek, 18 października 2018

Strażak Sam

    Dziś nie będzie o żarciu... Dla odmiany będzie krótki post o atrakcjach jakie mam czasem w pracy, kierownictwo dba aby nam się nie nudziło... 


   Tak, tak... ten z gaśnicą to ja... 
   Nie, nie jestem strażakiem. Po prostu specyfika mojej pracy wymusza abym umiał postępować w sytuacjach zagrożenia. Przynajmniej raz w roku mamy takie ćwiczenia, a raz na 3 lata poważniejsze. W tym roku zjechało się 18 wozów straży pożarnej, karetki pogotowia, policja... Niezła zadyma była. Ja udawałem, że gaszę pożar rozdzielni elektrycznej. W sumie to nawet fajnie było, tym bardziej, że całkiem nieźle nam to "gaszenie" poszło. Obym nie musiał tego robić naprawdę...

niedziela, 14 października 2018

Ryżanka

   Dziś ponownie zupa, jak w tytule: ryżanka. Dawno, dawno temu w odleglej galaktyce... No bez przesady, na Ziemi. Ale daaaawno temu, gdy byłem jeszcze wzrostu siedzącego psa, jak byłem chory babcia gotowała mi rosołek. Z gołąbka, tak, tak, z takiego fruwającego... Zaraz się oburzą ekoterroryści, miłośnicy zwierząt i wegecośtam... Ale to już uległo przedawnieniu, więc mogę się przyznać. Chodziła na rynek (daleko nie miała, 200 metrów) i od hodowców kupowała gołębia rosołowego. Kiedyś takie hodowano. Teraz chyba już takiego nie uświadczysz, więc ograniczę się do kurczaka. Zresztą i, to ptak, i to ptak... Aha, ponoć przepis na tę zupę wywodzi się z Korei, gdzie gotuje się ją dla chorych. Wiadomo ryż...

Składniki:
  • kurczak, sztuk jedna, oczywiście bez piór, wnętrzności itp.
  • korzeń imbiru
  • czosnek, duuuużo
  • 2 marchewki
  • 300 g ryżu drobnoziarnistego
  • 2 grzybki shitake
  • dymka
  • sos sojowy
  • pieprz mielony
    Zaczynamy od ryżu, wsypujemy do gara i zalewamy wodą na jakieś 1,5 godziny. Ptaka wsadzamy do gara (drugiego), jak ktoś ma szybkogar (szybkowar) to może go użyć, będzie szybciej.  Wlewamy jakieś 2,5 litra wody, wszystko zależy od wielkości szybkowaru, najlepiej jakby cały ptak był pod wodą. Wrzucamy 5 plastrów imbiru, dość grubych, razem ze skórką. I do tego 15 ząbków czosnku... tak, tak... piętnaście. Od razu objaśniam: pomimo tej ilości czosnku w zupie jakoś nie czuć, chyba następnym razem wrzucę więcej. Gotujemy pól godziny w szybkogarze, 2,5 godziny w normalnym. Wyciągamy ptaka i odstawiamy na bok, coby troszkę przestygł. Przecedzamy rosołek do normalnego gara, dodajemy namoczony ryż, marchewkę pokrojoną w kosteczkę i 1-2 pokrojone dymki. Dodajemy solidną szczyptę pieprzu, grzybki shitake i na początek ze 4 łyżki sosu sojowego. Gotujemy pół godziny, próbujemy i ewentualnie jeszcze doprawiamy. Obieramy mięso z ptaka, wrzucamy do garnka, troszkę zostawiamy, aby położyć po nalaniu na talerz, posypujemy dymką już na talerzu.



Smacznego!!!

sobota, 13 października 2018

Zupa rybna

   Dziś w garze zupa. I to na dokładkę zupa rybna. Chyba większość Polaków podchodzi do takiej zupy dość niechętnie. Zupa musi być na rosole, a przynajmniej na mięchu lub na porządnym gnacie. A tu niespodzianka, bo zupa jest naprawdę pyszna. I niekoniecznie tylko na piątek czy wigilię.

Składniki:
  • kawał ryby, ja miałem ok. 70 dkg dorsza
  • włoszczyzna
  • cebula
  • 2-3 ziemniaki
  • sos rybny
  • pieprz, ziele angielskie, liść laurowy
  • śmietana
  • papryka mielona ostra i słodka
  • ząbek czosnku
  • olej
  Najlepsza byłaby cała ryba z łbem, skórą, ogonem... Zupa wychodzi smaczniejsza. Miałem niestety tylko filet, ale i tak wyszło dobre. Kolega mi mówił, że czasem robi nawet z ryby w postaci kostki .  Wracamy do garów. Pyry obieramy kroimy w kostkę i wrzucamy do gara. Nalewamy wody, dodajemy przyprawy (poza papryką) i jak mamy to rybi łeb. Włoszczyznę obieramy, skrobiemy i kroimy w słupki., a cebulę w piórka. Gar z ziemniakami stawiamy na ogniu. Na patelni rozgrzewamy troszkę oleju i wrzucamy warzywa razem z czosnkiem i papryką. Tak ze dwie łyżeczki słodkiej i pół ostrej. Jak się zeszklą przekładamy do gara. Wlewamy sos rybny, na początek ze dwie łyżki. Czekamy aż woda w garze się zagotuje. Po 10 minutach dodajemy rybę pokrojoną na porcje kulinarne. Gotujemy jeszcze jakieś 10 minut, pyry powinny być już miękkie, a rybce tyle wystarczy. Jak mieliśmy łeb to go wyciągamy, nie będzie już potrzeby. Degustujemy i ewentualnie doprawiamy. Odczekujemy chwilkę, coby zupka odpoczęła i dodajemy śmietanę.  


Smacznego!!!

czwartek, 4 października 2018

Gołąbki

   Dziś na tapecie, a w zasadzie to na talerzu gołąbki. Ale nie byłbym sobą jakbym zrobił je normalnie... Dlatego dziś nietypowe gołąbki, bo z kaszanką. Nie będzie tradycyjnego farszu z ryżem, a i sos nie będzie pomidorowy. No to do dzieła.

Składniki:
  • główka kapusty
  • 1/2 kg kaszanki
  • 10 dkg wędzonego boczku
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • sól, pieprz
  • ok. 1 litra rosołu
  • olej
  Boczek kroimy w kosteczkę i wrzucamy na patelnię. Jak się troszkę wytopi dodajemy pokrojoną cebulą, a po chwili pokrojony czosnek. Gdy cebula się zeszkli dodajemy pokrojoną kaszankę. Wszystko smażymy, ewentualnie poprawiamy solą i pieprzem. Odstawiamy do ostygnięcia. W tym czasie kapustę parzymy i oddzielamy liście. Ścinamy zgrubiałe części, będzie łatwiej je zwijać. Dno naczynia żaroodpornego wykładamy liśćmi kapusty. Na liść kładziemy porcję kaszanki i zwijamy gołąbka. Zwinięte układamy w naczyniu żaroodpornym. Jak już mamy wszystkie zrobione przykrywamy je pozostałymi liśćmi kapusty. Całość zalewamy rosołem i wstawiamy do nagranego piekarnika (180 stopni) na jakieś 40 minut do godziny, wszystko zależy ile nam tego ptactwa wyszło i jak duże naczynie mamy. 



Smacznego!!!

środa, 3 października 2018

Dynia makaronowa

   Dostałem w prezencie dynie makaronową. A skoro to makaronowa to trzeba zrobić spaghetti, dyniowe spaghetti. Dynia ta ma ciekawą właściwość: po upieczeniu, czy ugotowaniu wystarczy potraktować ją widelcem i rozpada się na "makaron". Smoczyca orzekła, że jemy za dużo mięsa to sos zrobiłem wegetariański, zamiast mięsa jest tofu. A więc do roboty, tj. do garów...

Składniki:
  • dynia makaronowa sztuk jedna
  • tofu
  • passata pomidorowa
  • cebula
  • 1-2 ząbki czosnku
  • sok z cytryny
  • sól, pieprz
  • papryka wędzona ostra i słodka
  • oregano
  • bazylia
  • sos sojowy
  • sos rybny
  • oliwa
   Zaczynamy od zamarynowania tofu. Do miseczki wlewamy po dwie łyżki sosu sojowego i rybnego, dodajemy łyżeczkę papryki wędzonej słodkiej, pół łyżeczki papryki wędzonej ostrej, troszkę mielonego pieprzu. Wszystko mieszamy, dodajemy jeszcze łyżkę oliwy i ponownie mieszamy. Tofu kroimy w kostkę tak ok 1 cm. Wrzucamy do marynaty i dokładnie mieszamy aby wszystkie kostki były nią pokryte. Odstawiamy co najmniej na godzinę, od czasu do czasu mieszając. Dynię kroimy na pół i wydłubujemy pestki.


    Solimy, troszkę można popieprzyć, skrapiamy oliwą i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Pieczemy ok. godziny, wszystko zależy od wielkości dyni. Jak widelec wchodzi w nią bez problemy, znaczy dość... Wyciągamy i traktujemy ją widelcem, a następnie skrapiamy oliwą i mieszamy.


    Jak dynia jest już prawie miękka możemy zrobić sos. Cebulę obieramy i kroimy w kosteczkę. Czosnek obieramy i zależnie od upodobań czy humoru możemy pokroić albo potraktować praską. W głębokiej patelni rozgrzewamy troszkę oliwy i wrzucamy cebulę. Po chwili dodajemy czosnek. Jak się zeszklą wlewamy passatę. Dodajemy bazylię, oregano i pieprz. Można dodać łyżkę cukru. Jak tofu nie wciągnęło całej marynaty to ją też wlewamy. Całość gotujemy żeby troszkę zgęstniała. Na drugiej patelni rozgrzewamy trochę oliwy i smażymy na rumiano tofu. Dodajemy je do sosu i praktycznie danie mamy gotowe...  Możemy podawać.

    Przy okazji powiem, że tak zamarynowane tofu smakuje jak kiełbasa. Smoczyca nie poznała i powiedziała: nie wytrzymałeś i dałeś jednak kiełbasę... 😃

Smacznego!!!

wtorek, 11 września 2018

Szafka

    Potrzebowałem nową szafkę na buty. Oczywiście te w sklepie nie pasowały. A że nie mam dwóch lewych rąk postanowiłem zrobić sam...

Składniki:
  • płyta meblowa
  • kołki drewniane
  • klej
  • uchwyty
  • zszywki
  • wkręty
  • chęci
   Bierzemy metrówkę i mierzymy jaką szafkę chcemy mieć. Następnie bierzemy kartkę, ołówek i rysujemy szafkę. Przeliczamy wymiary i zamawiamy w hurtowni płyty. Wiercimy, kleimy, skręcamy i mamy szafkę... 


Prawda, ze proste?
Dziś nie życzę smacznego, a powodzenia...

niedziela, 26 sierpnia 2018

Tort

   Dziś na obiad tort... Można czasem zaszaleć, a co!!! Co prawda nie będzie to typowy tort, a mianowicie będzie to tort... naleśnikowy. Od pieczenia słodkości jest smoczyca, niech się na coś przyda... Troszkę roboty z tym jest, ale co tam...

Naleśniki:
  • 1/2 szklanki mleka
  • 1/2 szklanki wody gazowanej
  • 1 jajko
  • mąka
  • szczypta soli
  • 1 łyżka oleju do ciasta + olej do smażenia
   Mleko i wodę wlewamy do miski, dodajemy jajko, sól i olej. Miksujemy i powoli dodajemy mąkę, aż ciasto będzie miało konsystencję śmietany. Gorącą patelnię smarujemy olejem i smażymy naleśniki.

Sos beszamelowy:
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki mąki
  • sól, pieprz, gałka muszkatołowa 
  Do rondla wrzucamy masło, podgrzewamy aż się roztopi. Dodajemy mąkę i mieszając chwilkę smażymy. Dodajemy po szczypcie soli, pieprzu i gałki muszkatołowej. Mieszając gotujemy aż nam sos zgęstnieje.

Nadzienie:
  • 2 udka kurczęcie
  • kilka pieczarek
  • duża cebula
  • paczka mrożonego szpinaku rozdrobnionego
  • starty żółty ser
  • coś do dekoracji, ja miałem pomidorki na gałązce
  • sól, pieprz, bazylia
  • olej do smażenia
  Udka myjemy, trybujemy, solimy, pieprzymy i smażymy na rumiano. Jak troszkę przestygną kroimy w kosteczkę.  Cebulę obieramy i kroimy w kosteczkę. Pieczarki myjemy (jak komuś się chce to może je obrać) i kroimy w kostkę. Pieczarki i cebulkę przesmażamy soląc i pieprząc. Szpinak przesmażamy doprawiając solą, pieprzem i bazylią. Ufff... Teraz przystępujemy do produkcji tortu. Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia. Ja miałem taką 22 cm średnicy, akurat mi pasowała do patelni, tj. do wielkości naleśników. Na dno kładziemy 1-2 naleśniki, smarujemy je beszamelem i wrzucamy kurczaka. Rozkładamy go mniej więcej równomiernie. Teraz naleśnik. A na niego troszkę beszamelu. Rozkładamy pieczarki. Znowu naleśnik i znowu beszamel. Teraz warstwa szpinaku. Naleśnik i starty żółty ser, beszamel niepotrzebny. Ser się roztopi i sklei warstwy. Na wierzch naleśnik i reszta beszamelu. Teraz coś do dekoracji. Jak pisałem, miałem pomidory na gałązce. Tortownicę wstawiamy do nagrzanego piekarnika (160 stopni) i zapiekamy ok. 40 minut. Trzeba pilnować coby się zapiekła, a nie przypaliło. No i możemy podawać, i słuchać pochwał... 😉


A tak wygląda po przekrojeniu:


Smacznego!!!

niedziela, 5 sierpnia 2018

Gazpacho

   Upał... Żar się leje z nieba... A jeść trzeba, no może nie tyle co normalnie, ale trzeba. No i stanie przy gorącej kuchence to prawie jak pobyt w saunie. Dlatego dziś proponuję ominąć kuchenkę z daleka i zrobić chłodnik. Chłodnik litewski jest u nas dość popularny, powiedziałbym nawet, że oklepany. Dlatego proponuję chłodnik hiszpański: gazpacho. Ma jeszcze jedną zaletę: nie robi się go na zsiadłym mleku czy maślance, a nie wszystkie żołądki tolerują taką postać mleka. Kolega z pracy do dziś mi wypomina, że ledwo zdążył do domu... 😀 No to do dzieła.

Składniki:
  • 1 kg pomidorów
  • 1 cebula
  • oliwa
  • 1 bułka plus druga na grzanki
  • 1 papryka
  • 1 ogórek
  • kawałek ostrej papryki lub tabasco
  • ocet winny najlepiej czerwony
  • sól, pieprz
  Pomidory parzymy i obieramy ze skórki. Kroimy na ćwiartki i wykrawamy szypułki, wrzucamy do gara. Z jednego pomidora wykrawamy gniazdo nasienne, a miąższ kroimy w kosteczkę i odkładamy do miseczki. Paprykę myjemy, wykrawamy pestki, kroimy na mniejsze kawałki i do gara. Jeden kawałek kroimy w kosteczkę i dokładamy do miseczki z pomidorek, mieszamy i odstawiamy do lodówki. Cebulę obieramy, kroimy na ćwiartki i wrzucamy do gara. Ogórka obieramy ze skórki, kroimy i do gara. Całość solimy, pieprzymy, dodajemy ostrą papryczkę lub tabasco. Dodajemy miąższ z jednej bułki, jak ma mięciutką skórkę, to możemy dodać całą. Oczywiście pokrojoną na kawałki. Całość blendujemy, jak już mamy dość gładką masę powoli dodajemy oliwę. Ile? to już wedle uznania, trzeba degustować i będzie wiadomo. Wstawiamy do lodówki na kilka godzin, jak nie mamy tyle czasu można dodać kilka kostek lodu i ponownie zblendować. Jak gazpacho nam się chłodzi z drugiej bułki robimy grzanki. Jak nam się zupka porządnie schłodzi nalewamy do miseczek, dodajemy troszkę pomidora i papryki, tych pokrojonych w kosteczkę. Skrapiamy oliwą wtykamy grzankę i gotowe.


Smacznego!!!

P.S. W domu już się domagają, żebym zrobił ponownie...

sobota, 4 sierpnia 2018

Pizzo-placki

    Ostatnio jakoś tak się złożyło, że gotuję hybrydy... Tj. pomysł z jednej potrawy a wykonanie z innej. Dziś też coś takiego, a mianowicie skrzyżowanie pizzy i placków. Potrawa całkiem fajna, smaczna, można ją skonsumować i na ciepło, i na zimno. Nie podaję dokładnych ilości składników, wszystko zależy ilu głodomorów mamy nakarmić, no i od wielkości pieczarek, czy papryki.

Składniki:
  • kilka pieczarek
  • kawałek szynki lub kiełbasy
  • 3 jajka
  • 1 papryka
  • 1 cebula
  • starty żółty ser
  • mąka pszenna
  • mąka ziemniaczana
  • sól, pieprz
  • suszone oregano
  • olej do smażenia
   Pieczarki myjemy i kroimy w kostkę, jak ktoś chce może je obrać. Mnie ostatnio nie chce się ich obierać... 😉 Podobnie robimy z papryką. Szynkę lub kiełbasę również kroimy w kosteczkę. Nad wyciskaczem łez (cebulą) pastwimy się podobnie. Do sporej miski lub gara wbijamy jajka, dolewamy trochę wody, dodajemy czubatą łyżeczkę suszonego oregano i roztrzepujemy rózgą. Jakby ktoś nie wiedział jest to taka trzepaczka kuchenna. Pieprzymy, solimy. Z solą trzeba ostrożnie bo i ser, i szynka przeważnie są dość słone. Wsypujemy 2 łyżki mąki ziemniaczanej i mieszamy. Następnie dodajemy porcjami mąkę pszenną i mieszamy aż ciasto będzie troszkę bardziej gęste niż na naleśniki. Teraz do masy dodajemy pieczarki, szynkę, paprykę, cebulę i żółty ser. Mieszamy wszystko dokładnie łyżką i możemy smażyć. Na gorący olej wykładamy porcje (czubata łyżka myślę, że będzie w sam raz), troszkę to "przypłaszczamy" aby się nam ładnie przesmażyło. Smażymy z obu stron na złoty kolor. Podajemy z ketchupem lub sosem czosnkowym.



Smacznego!!!

niedziela, 15 lipca 2018

Kaszannia

      Od razu wyjaśniam co to za dziwoląg słowny: jest lazania, robiłem łazanię (przepis jest na blogu). Tym razem zamiast makaronu wziąłem kaszę. No i wyszła mi kaszannia... 

Składniki:
  • 1/2 kg mielonego mięsa
  • 350 g ugotowanej na sypko kaszy gryczanej palonej
  • puszka pomidorów krojonych
  • 1/2 l mleka
  • mąka pszenna
  • mąka gryczana
  • 2 żółtka
  • starty żółty ser
  • biały ser
  • 1 cebula
  • 1 marchew
  • 1 pietrucha z odrostami
  • jak ktoś lubi to 1/2 niedużego selera korzeniowego
  • czosnek
  • masło
  • olej
  • sól, pieprz
  • przyprawy
    Warzywa obieramy, myjemy i ścieramy na tarce. Kaszę gryczaną gotujemy na sypko. Najlepiej zrobić  to wcześniej aby wystygła. Od razu mówię, że 350 gram kaszy to po ugotowaniu. Ile to surowej? Nie wiem, trzeba pokombinować... Jak kasza na przestygnie to możemy działać dalej. Na patelni rozgrzewamy troszkę oleju i wrzucamy cebulę pokrojoną w kostkę i posiekany czosnek. Jak się zeszkli dodajemy mielone mięso. Smażymy na rumiano. Dodajemy pomidory z puszki, mieszamy. Solimy, pieprzymy dodajemy przyprawy. Jakie kto lubi i ma ochotę. Bazylia, proszę bardzo, oregano - niech będzie. Jak ktoś chce po chińsku to przyprawę pięć smaków. Może to trochę dziwnie wyjdzie, ale jak ktoś lubi to co mi tam, ja jeść tego nie będę... 😜 Dusimy jakieś 10 minut aż woda odparuje. Na drugiej patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy warzywa. Solimy, pieprzymy i blanszujemy aż stracą trochę wody, bo inaczej kaszannia nam wyjdzie rozpaciana. Dodajemy mięso, mieszamy i chwilkę jeszcze dusimy. Ewentualnie jeszcze doprawiamy. Do garnka wrzucamy dwie łyżki masła i roztapiamy. Mieszając dodajemy 2 czubate łyżki mąki  pszennej i jedną łyżkę mąki gryczanej. Ja nie miałem więc zblendowałem  surową kaszę. Solimy, pieprzymy i dodajemy trochę tej samej przyprawy co do mięsa. Chwilkę smażymy i wlewamy mleko. Mieszając gotujemy aż sos nam zgęstnieje. Zdejmujemy z ognia. Naczynie żaroodporne smarujemy masłem i posypujemy zmieloną kaszą gryczaną. Wykładamy do naczynia mięso i wyrównujemy. Posypujemy startym żółtym serem. Do sosu wrzucamy kaszę, mieszamy. Dodajemy żółtka i mieszamy. Dlatego ważne, żeby kasza była zimna bo zrobi się nam jajecznica. Wykładamy na mięsie i wyrównujemy. Posypujemy startym żółtym serem. Aha, zapomniałem o odrostach. Tj. o natce pietruszki, kroimy ją i dodajemy do mięsa przed włożeniem do naczynia żaroodpornego. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Temperatura 180 stopni, czas ok. 30 minut. Po wyjęciu posypujemy pokruszonym biały serem i podajemy.



Smacznego!!!

piątek, 6 lipca 2018

Indyk

   Dziś na talerzu indyk w wermucie. W sumie to nie wiem czy on jest pieczony czy duszony... Siedzi sobie w brytfannie w piekarniku, ale podlany dość obficie wermutem... Chyba jednak bardziej duszony... Roboty z nim dużo nie ma, choć trzeba mieć do niego cierpliwość, czas oczekiwania na wyżerkę to ok. dwie godziny, ale warto...

Składniki:
  • filet z piersi indyka, cały
  • boczek wędzony pokrojony w plastry
  • 1 szklanka wermutu
  • garść suszonych śliwek
  • garść suszonych moreli
  • 3 liście laurowe
  • tymianek
  • sól
  • pieprz
  • olej
    Fileta myjemy, osuszamy i oczyszczamy z błon, resztek ścięgien itp. Następnie solimy, pieprzymy, posypujemy tymiankiem. Uprościłem sobie sprawę, bo wsypałem wszystko do moździerza i utarłem. Pieprz wziąłem ziarnisty i utłukłem go dość grubo. Przyklepujemy przyprawy aby nam nie spadały i odkładamy mięso na jakąś godzinkę. Po tym czasie na patelni rozgrzewamy olej i smażymy mięcho na rumiano ze wszystkich stron. Dno brytfanny wykładamy boczkiem, kładziemy na nim mięso i również obkładamy boczkiem. Filet indyczy jest mięsem suchym dlatego boczek go trochę ożywi, no i doda trochę aromatu dymnego. Wlewamy wino, wrzucamy liście laurowe, przykrywamy i wstawiamy do gorącego piekarnika. Temperatura 170-180 stopni, czas jedna godzina. Następnie wyciągamy brytfankę, dokładamy opłukane śliwki i morele. Pieczemy jeszcze pół godziny. Jakby w brytfannie było mało płynu można podlać troszkę wina, albo wody. Procentami nie ma co się martwić: i tak odparują. Ostatnie 5-10 minut odkrywamy brytfannę, niech boczek się przyrumieni. Wyciągamy mięcho na półmisek, obkładamy upieczonymi owocami i boczkiem, dajemy mu 10 minut na odpoczynek, soki w mięsie się uspokoją i po przekrojeniu nie będą tak uciekać. Sos jaki nam został w brytfannie zagęszczamy i przelewamy do sosjerki. W końcu możemy podawać i słuchać pochwał... 😜

Tak się prezentuje na półmisku:


A tak po przekrojeniu:

 

Tradycyjnie życzę smacznego!!!

piątek, 18 maja 2018

Chałwa

   Dziś dla odmiany coś słodkiego, a mianowicie chałwa. Co prawda chałwę można kupić w każdym sklepie, ale własnej roboty na pewno lepiej smakuje 😀. W zasadzie ten przepis należy traktować jako bazę wyjściową. Każdy zapewne woli inną chałwę: bardzie lub mniej słodką, z dodatkami. Miałem zrobić chałwę z rodzynkami, ale Helmut już się na mnie czai za drzwiami... A dodatki mogą być różne: rodzynki, migdały, kakao... Do wyboru do koloru. Można zrobić połowę z kakaem i później pomieszać, wyjdzie nam chałwa marmurkowa.

Składniki:
  • 1 1/2 szklanki sezamu
  • 5-6 łyżek płynnego miodu
  • olejek lub cukier waniliowy
   Sezam wsypujemy na suchą patelnie i mieszając prażymy na lekko złoty kolor. Trzeba uważać, żeby nie przypalić, bo zrobi się gorzki. Jak uzyska ładny kolorek przesypujemy na coś płaskiego, rozgarniamy na cienką warstwę: szybciej ostygnie. Jak przestygnie mielimy go np. blenderem. Zmielony wsypujemy do miseczki, dodajemy miód i cukier waniliowy lub parę kropli olejku waniliowego. Miodu można dać więcej, wtedy chałwa będzie bardziej miękka. Wszystko dokładnie mieszamy na gładką masę. Przekładamy do jakiegoś pojemnika wyłożonego folią spożywczą, łatwiej później ją wyjąć. Wstawiamy na kilka godzin do lodówki, dobrze jest ją czymś przycisnąć. I to by było na tyle...



Smacznego!!!

czwartek, 17 maja 2018

Galareta

   Dziś coś do chleba, a mianowicie galareta z drobiu. Oczywiście zdrowa, bez konserwantów, barwników i tym podobnych glutaminianów... Roboty z tym dużo nie ma, najwięcej czekania aż żelatyna zwiąże. 
Składniki:
  • dwa podwójne filety kurczęcie
  • włoszczyzna
  • pieczarki, patisony,  małe ogóreczki, wszystko w occie
  • żelatyna w ilości na 4 litry
  • sól, pieprz, mielone ziele angielskie
  • osłonka polietylenowa 80 mm średnicy
   Do gara wlewamy dwa litry wody i stawiamy na ogniu. Zanim się zagotuje myjemy i oczyszczamy filety, oraz włoszczyznę.  Jak woda się gotuje wrzucamy piersi i włoszczyznę. Dodajemy płaską łyżeczkę soli i po pół łyżeczki mielonego pieprzu oraz mielonego ziela angielskiego. Gotujemy ok. 20-30 minut aż mięso będzie miękkie. W tym czasie próbujemy wywar, jak komuś mało doprawione, można dosypać. Gdy mięso zmięknie, wyjmujemy wszystko do misek Osobno mięso, osobno warzywa. Warzywa już nam tu nie będą potrzebne, można z nich zrobić np. sałatkę. Mięso rozkruszamy na nieduże kawałki. Dodajemy do niego pieczarki, ogóreczki, patisony osączone z octu w ilości ok. 1/3 objętości mięsa. Większe patisony kroimy. Z gara odlewamy troszkę gorącego wywaru i rozpuszczamy w nim żelatynę. Żelatyny musi być przynajmniej dwa razy więcej niż piszą na opakowaniu. Musi mocno związać aby można było kroić galaretę na chlebek. Wszystko wrzucamy do wywaru, mieszamy i czekamy aż trochę przestygnie. Osłonkę tniemy na odcinki ok 45 cm. Jeden koniec mocno zawiązujemy i napełniamy. Mnie wyszły trzy "kiełbaski". Po napełnieniu zawiązujemy drugi koniec i kładziemy na stole. Co pewien czas obracamy je, aby wszystko równomiernie się rozłożyło. Jak galareta jest już prawie zgęstniał wieszamy kiełbaski na kiju. Czekamy aż żelatyna całkiem zwiąże i przekładamy do lodówki. Czekamy aż się schłodzi i możemy konsumować. 




Smacznego!!!

sobota, 5 maja 2018

Kisiel

   Dziś deser, choć niekoniecznie musi być to deser. Może być na podwieczorek, czy jak najdzie nas ochota na coś słodkiego. Zasadniczo nic nadzwyczajnego, zwykły kisiel, w każdym sklepie tego pełno. No, ale nasz będzie bez sztucznych aromatów, barwników i e-czegoś tam... A tak przy okazji: wiecie, że barwnik koszenilowy (czerwony) robi się z robali??? Bleee...  Lepiej zmienię temat... Co do smaku naszego kisielu mamy pełną swobodę. Możemy zrobić jaki chcemy i czym akurat dysponujemy: mogą być pokrojone lub starte owoce, może być konfitura czy sok. Ja akurat miałem konfiturę z żurawiny, więc miałem kisiel żurawinowy. A więc do dzieła...

Składniki:
  • konfitura, sok, owoce, co kto ma
  • mąka ziemniaczana  
  • cukier
  • woda 😊
   Do garnka wlewamy 800 ml wody i zagotowujemy. Dodajemy owoce, sok, konfiturę czyli to czym ma smakować nasz kisiel. Gotujemy chwilkę, degustujemy i ewentualnie dosładzamy. Aha, jak dodajemy sok to trzeba zagotować mniej wody. Do pół szklanki zimnej wody wsypujemy siedem czubatych łyżeczek mąki ziemniaczanej i dokładnie mieszamy. Jak nie ma już grudek to wlewamy do wrzątku i dokładnie mieszamy. Zmniejszamy ogień i gotujemy 5 minut. Przelewamy do miseczek i mamy zdrowy kisiel...

   Ostatnio chyba w modzie jest BIO, więc jak użyjemy owoców z własnej hodowli będziemy mieli BIO-kisiel..


Smacznego!!!

niedziela, 22 kwietnia 2018

Chutney jabłkowy

  Dziś tylko dodatek do potraw, a mianowicie chutney. W zasadzie mięsnych, ale niekoniecznie. Jest to takie coś pośredniego pomiędzy sosem a konfiturą. Chutney wywodzi się z Indii, a to przecież kolebka roślinożerców... Tak więc myślę, że można dodawać go do wszystkiego. I można go robić z czego dusza zapragnie. Możne być miętowy, cebulowy, trafiłem nawet na przepis na chutney piwny... Tym razem skromnie, tylko z jabłek.

Składniki:
  • dwa twarde jabłka
  • jedna cebula
  • 200 g cukru
  • 200 ml octu winnego
  • kawałek kory cynamonu
  • kawałek imbiru
  • kilka goździków
  • curry 
    Do rondelka wlewamy ocet winny (zawsze się zastanawiam: co i komu on jest winny...), wsypujemy cukier i stawiamy na ogniu. Gotujemy mieszając od czasu do czasu. Dodajemy cynamon i goździki. Obieramy imbir (najlepiej robić to łyżeczką). Kroimy w plasterki, jak jest gruby to w półplasterki i wrzucamy do rondelka. Obieramy jabłka i kroimy w ładną, niedużą kosteczkę. Cebulę obieramy i kroimy w kostkę. Po 15 minutach gotowania octu, wrzucamy do niego jabłka, a po chwili cebulę. Gotujemy ok. 10 minut, aż jabłko zrobi się szkliste, dosypujemy pół łyżeczki curry. Mieszamy i jeszcze chwilkę gotujemy. Przekładamy do wyparzonego słoika, jak ostygnie trzymamy w lodówce. Jak będziemy nabierać czystą łyżeczką powinno trochę postać.


Smacznego!!!

niedziela, 15 kwietnia 2018

Karkówka w cydrze

   Dziś danie typowo polskie, ponieważ składniki są wręcz narodowe. Bo i świnina, i cydr, i kasza to elementy typowe dla polskiej kuchni. Nawet cynamon można do tego zaliczyć, ponieważ kuchnia staropolska była bardzo korzenna. Korzenno i szafranno, moja mościa panno - jak głosi stare przysłowie. Ale wracajmy do kuchni...

Składniki:
  • 1/2 kg karkówki
  • 1 litr cydru
  • 30 dkg pęczaku
  • 1 kawałek kory cynamonu
  • 1 limonka
  • miód
  • tymianek, ziele angielskie, liście laurowe, pieprz, sól
  • mąka
  • smalec
   Karkówkę myjemy, osuszamy i kroimy na dość duże kawałki. Następnie solimy, pieprzymy i oprószamy mąką. Ja robiłem to w żeliwnej brytfannie, ma grube dno więc mniejsze szanse na przypalenie. Rozgrzewamy smalec (kolejny typowo polski składnik) i wrzucamy mięcho. Smażymy na rumiano. Zmniejszamy ogień i dodajemy miód. Jak się skarmelizuje wlewamy cydr, tak aby pokrył mięso. Dodajemy cynamon, tymianek, 1/4 wyszorowanej limonki, 3-4 liście laurowe, kilka ziaren ziela angielskiego. Dusimy pod przykryciem jakieś 45 minut. Jak mięso jest już prawie miękkie dodajemy pęczak. Tu jest drobny problem: płynu musi być przynajmniej dwa razy więcej niż kaszy. Możemy to ocenić "na oko", możemy odcedzić i zmierzyć, możemy też dolewać cydru lub wody w razie konieczności. Gotujemy 20 minut, przynajmniej na początku kilka razy mieszając. Przed podaniem skrapiamy jeszcze sokiem z limonki.


Smacznego!!!

P.S. Przypominam, że 1-go maja jest Międzynarodowy Dzień Kaszanki. Wypadało by go uczcić piekąc kaszankę na grillu...

piątek, 13 kwietnia 2018

Łazania

  Tak, tak: łazania, nie pomyliłem się, dziś na tapecie, a w zasadzie na stole łazania. To taka trochę inna wersja lasagne. Może trochę spolszczona, nie tylko z nazwy. Zamiast płatów makaronu wziąłem łazanki. Z płatami jest problem, większość przepisów każe kłaść surowe i zrobić rzadszy farsz. Kiedyś tak zrobiłem: nie polecam. Z kolei z gotowaniem też jest problem: albo się sklejają, albo łamią. Dlatego jako człowiek leniwy poszedłem na łatwiznę i wziąłem łazanki... Od razu mówię: porcja wyszła "słuszna"... Można nakarmić całą rodzinę, albo stado gości... 
   Tak mi się przypomniało odnośnie makaronu: mąż wraca z pracy, a żona mówi: kochanie obiadu jeszcze nie ma. Chciałam zrobić spaghetti, byłam w pięciu sklepach i nigdzie nie mieli makaronu al dente...

Składniki:
  • 2 opakowania łazanek (łącznie 1/2kg)
  • 1/2 kg mielonego mięsa
  • 1/2 kg kiszonej kapusty
  • 1 cebula
  • 1/2 l mleka
  • żółty ser dojrzewający
  • miód
  • mąka
  • masło
  • czosnek
  • puszka pomidorów krojonych
  • koncentrat pomidorowy
  • sól, pieprz, ostra mielona papryka, tymianek, gałka muszkatołowa
    Łazanki kupujemy al dente, tj. gotujemy al dente... Odlewamy, ja skropiłem je oliwą i wymieszałem, żeby się nie posklejały. Kapustę odciskamy, jak bardzo kwaśna można ją przepłukać, a następnie ją kroimy. Na patelni rozgrzewamy oliwę i wrzucamy kapustę. Smażymy jakieś 10 minut, w tym czasie doprawiamy dwoma łyżkami miodu, ostrą papryką i tymiankiem. Następnie smażymy mięso, dodajemy cebulę pokrojoną w kostkę i czosnek w plasterkach. Lekko solimy (kapusta jest dość słona), pieprzymy, dodajemy tymianek i paprykę. Chwilkę jeszcze smażymy i dodajemy koncentrat pomidorowy, taką solidną łyżkę. Wlewamy pomidory, mieszamy. Dodajemy kapustę i mieszając dusimy jakieś 10 minut, żeby pomidory troszkę odparowały. Do garnka wrzucamy 3 łyżki masła, jak się rozpuści dodajemy 2 łyżki mąki. Mieszając smażymy mąkę ok. dwóch minut. Solimy, pieprzymy, dodajemy startą gałkę muszkatołową, przeciśnięty ząbek czosnku. Wlewamy pół litra mleka i mieszając gotujemy, aż nam sos zgęstnieje. Naczynie żaroodporne smarujemy masłem i układamy warstwę makaronu. Skrapiamy sosem i robimy warstwę mięsa. Skrapiamy sosem i znowu makaron. I tak aż do wyczerpania składników, na wierzchu powinien być makaron polany obficie beszamelem. Ser ucieramy i posypujemy łazanie. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni zapiekamy jakieś 30-40 minut, trzeba podglądać kiedy zacznie się rumienić.



Smacznego!!!

poniedziałek, 26 lutego 2018

Żaba

   Nie, nie będę robił żabich udek. Nie miałem jeszcze okazji degustować tego specjału. Zresztą nie wiem czy bym się zdecydował. Dziś tylko kurczak. Za to kurczak siedzący jak żaba... Od razu foto, żeby było wiadomo o czym mówię.


   Trochę to mi przypomina żabę. Kurczak jak kurczak - upieczony i tyle. Ale sam sposób podania trochę nietypowy. Najlepiej na desce do krojenia, albo dużym półmisku. No i farsz jest trochę nietypowy. I inaczej wepchnięty. Ale po kolei.

Składniki:
  • kurczak sztuk jedna
  • 25 dkg białego sera
  • śmietana
  • ulubiona zielenina, z racji pory roku miałem odrosty pietruszki, mrożone zresztą
  • 2-3 szalotki
  • kilka ząbków czosnku
  • sól, pieprz
  • oliwa
   Od razu wyjaśniam o co chodzi z tymi odrostami. Smoleń-Laskowik "Z tyłu sklepu warzywniczego". Smoleń mówi do Laskowika: mamy nać pietruszki, Laskowik na to: nie wyrażaj się... mów odrosty. I tak u mnie się to przyjęło... A więc siekamy odrosty dość drobno. Z serka i śmietany robimy twarożek, solimy, pieprzymy. Dodajemy zieleninę. Można poszaleć i dodać jeszcze przeciśnięty czosnek czy trochę soku z cytryny. Odstawiamy na bok. Ptaka myjemy, osuszamy, odcinamy szyjkę i lotki. Łapiemy go za cycki, tj. za pierś i od strony tej dziury co wyciągnięto bebechy rozcinamy w stronę skrzydeł oba boki. Korpus powinien poprowadzić nóż. Rozchylamy kurczaka, kładziemy na blacie i dociskamy. Powinien wyglądać tak jak na foto. Teraz palce wciskamy pomiędzy skórę a mięso tworząc kieszonkę. Wpychamy tam nasz twarożek. Smarujemy kurczaka oliwą, solimy i pieprzymy. Blachę do pieczenia smarujemy również oliwą. Kładziemy kurczaka. Obok kładziemy szyjkę i lotki, obrane i pokrojone na połówki szalotki, kilka zmiażdżonych ząbków czosnku. Ja nasypałem jeszcze troszkę suszonego estragonu. Wlewamy szklankę wody i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Pieczemy ok. godziny, wszystko zależy od wielkości ptaka. Po upieczeniu przekładamy na dużą deskę do krojenia, przykrywamy folią aluminiową. Odstawiamy na jakieś 10 minut aby mięso "odpoczęło". W tym czasie to co zostało na blasze przecedzamy do rondelka i ewentualnie redukujemy płyn. Następnie przelewamy do sosjerki i ptak może wjeżdżać na stół.

Smacznego!!!

niedziela, 25 lutego 2018

Ptyś

    Ptyś czy eklerka? Oto jest pytanie...
   Jak zwykle nazwa chyba zależy od regionu Polski. Dziś przepis uniwersalny: można na słodko, można na słono, czyli na wytrawnie. Ciasto robi i piecze się tak samo, później można zaszaleć z nadzieniem. Ja zaszalałem i zrobiłem, i wytrawnie, i słono...

Ciasto:
  • 100 ml mleka
  • 100ml wody
  • 50 g masła
  • 150 g mąki pszennej
  • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
  • 3 jajka
  • sól
Nadzienie:
  •  kawałek łososia
  • 1 opakowanie  serka mascarpone
  • koperek
  • sól, pieprz
    Serek lekko solimy i pieprzymy, dodajemy posiekany koperek. Mieszamy i odstawiamy na bok. Do garnka wlewamy wodę i mleko. Dodajemy masło i stawiamy na ogniu. Podgrzewamy aż się zagotuje. nie zapominamy od czasu do czasu zamieszać. Zmniejszamy ogień i do wrzątku wsypujemy przesianą mąkę. Mieszamy mocno, żeby nie było grudek. Od razu uprzedzam, żeby uważać na mikser: ciasto jest gęste i kleiste, podjeżdża na łopatkach do góry... Można mieszać tzw. rózgą, ale musi być solidna. Przekładamy ciasto do miski i mieszamy. Ja używałem miksera hakowego z trójkątną końcówką. Dodajemy szczyptę soli i łyżeczkę mąki ziemniaczanej. Mieszamy dokładnie. Jak przestygnie dodajemy po kolei jajka. Miksujemy aż ciasto będzie jednolite. Masę przekładamy do worka cukierniczego. Ja nie miałem i męczyłem się jakąś śmieszną szprycą do ozdabiania tortów. Dlatego ptysie wyszły jakie wyszły... Na papierze do pieczenia formujemy ptysie. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Pieczemy ok. 25 minut, aż będą rumiane. Upieczone wyjmujemy i czekamy aż ostygną. Aha, nie zaglądamy do piekarnika otwierając drzwiczki... Ja zajrzałem... :/ Jak ciasteczka wystygną możemy zaszaleć. Posypać cukrem pudrem, nadziać masą budyniową, kiełbasą, pieczarkami co kto chce. Ja chciałem łososia. Z serkiem. A więc łososia dzielimy na tyle części ile wyszło nam ptysi. Każdego ptysia przekrawamy i łyżeczką kładziemy serek z dodatkami. Na to kawałek łososia i przykrywamy. Dobrze jest zrobić je troszkę wcześniej, aby wszystko się przegryzło. Kilka godzin najlepiej, następnego dnia mogą za bardzo rozmięknąć. 


Smacznego!!!
Zróbcie, warto...

wtorek, 20 lutego 2018

Świąteczny żurek

   Zawsze mam problem: barszcz czy żurek? U mnie w domu mówiło się żurek. Myślę, że to chyba zależy od regionu Polski. A jako rodowity Kujawiak mówię: żurek. Ponieważ niedługo święta postanowiłem wypróbować nowy przepis na żurek. Będzie to wersja "wypasiona". Jak święta to święta, można zaszaleć...

Składniki:
  • 4 białe kiełbasy parzone
  • 1/2 kg wędzonego boczku
  • 4 jajka
  • kilka ziemniaków
  • 1/2 l zakwasu (żurku)
  • 3 cebule
  • czosnek (wedle uznania)
  • słoiczek tartego chrzanu
  • sól, pieprz, liście laurowe, majeranek
  • kilka łyżek śmietany
      Jajka gotujemy na twardo, ziemniaki obieramy i kroimy w dość dużą kostkę. Boczek kroimy w plastry grubości ok 1/2 cm i wrzucamy do gara. Dodajemy dwa obrane i zmiażdżone ząbki czosnku, dwa liście laurowe, troszkę majeranku. Zalewamy zimną wodą i stawiamy na ogień. Po zagotowaniu, zmniejszamy ogień i gotujemy jakieś 15 minut. W tym czasie białą kiełbasę nacinamy tak jak na grilla. Na dno żaroodpornego naczynia wlewamy troszkę oleju. Cebulę obieramy, kroimy w półplasterki i wrzucamy do naczynia. Posypujemy majerankiem. Na to kładziemy kiełbaskę, posypujemy ząbkiem czosnku pokrojonym w cienkie plasterki. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika (180 stopni) i pieczemy na rumiano, czyli jakieś 15-20 minut. Jak ktoś chce to po tym czasie można obrócić kiełbaskę, żeby zrumieniła się z drugiej strony. Ugotowany boczek wyciągamy na talerz, a do gara wrzucamy ziemniaczki i gotujemy do miękkości. Dwie cebule obieramy, kroimy w kosteczkę i wrzucamy na patelnię, na rozgrzany olej. Szklimy mieszając, jednocześnie kroimy w kostką boczek i dorzucamy na patelnię. Posypujemy majerankiem. Chwilkę smażymy i wrzucamy do gara. Jak ziemniaczki są miękkie mieszamy zakwas i wlewamy do gara. Gotujemy chwilkę mieszając. Z jajek wydłubujemy żółtka i rozkruszamy je do miseczki. Białka kroimy w kosteczkę i do gara. Do miseczki z żółtkami dodajemy kilka łyżek zupy i rozcieramy. Dodajemy śmietanę i mieszamy. Ponownie dodajemy kilka łyżek zupy, mieszamy i wlewamy mieszając. Dodajemy chrzan. Chwilę gotujemy doprawiając solą i pieprzem. Wyciągamy kiełbaskę z piekarnika, kładziemy na głęboki talerz, nalewamy żuru. I możemy zacząć świętować...



Smacznego!!!
Kurczę, ile czasu będę musiał leżeć, aby spalić taką porcję???

czwartek, 15 lutego 2018

Hiszpański gulasz

   Dziś łapiemy byka za rogi, czyli kuchnia hiszpańska. Co prawda wołowiny tam nie wrzucimy, ale tak jakoś mi się skojarzyło. Będzie to gulasz na bogato, ale warto...Tym bardziej, że jest tam szafran, a do tanich to on nie należy. Ale za to jaki piękny kolorek daje.

Składniki:
  • 1/2 kg szynki wieprzowej
  • 250 g boczku wędzonego
  • 250 g chorizo
  • 300 g fasoli
  • 2 cebule
  • kilka ząbków czosnku
  • 1 papryczka piri-piri
  • 1 szklanka białego wytrawnego wina
  • 1 opakowanie szafranu
  • 1 szklanka bulionu
  • sól, pieprz, słodka papryka w proszku
  • olej
  • mąka
   Dzień wcześniej namaczamy fasolę. Szynkę kroimy w kostkę, solimy, pieprzymy i oprószamy mąką. Na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy mięcho. Smażymy na złoty kolor. Przekładamy do brytfanny. Na ten sam olej wrzucamy boczek pokrojony w plastry o grubości 1 cm,  smażymy na rumiano. Dorzucamy chorizo pokrojone w dość grube plastry, pokrojoną cebulę, czosnek w plasterkach i pokrojoną papryczkę, a także słodką paprykę. Jak cebulka się zeszkli wlewamy wino. Dodajemy szafran. Redukujemy płyn do połowy objętości. Wlewamy wszystko do brytfanny. Dodajemy fasolę wraz z wodą w której się moczyła. Wszystko mieszamy i dolewamy bulion, płynu powinno być ciut więcej niż mięcha z warzywami. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 175 stopni, dusimy ok. 2 godzin. Pod koniec trzeba zajrzeć czy fasola i mięso już miękkie, ewentualnie dosolić, pieprzyć raczej nie będzie trzeba: piri-piri jest dość ostre, chorizo zresztą też. Jak za dużo wody to odkrywamy aby odparowało. Podajemy z ziemniaczkami i jakąś surówką. 



Smacznego!!!

niedziela, 11 lutego 2018

Selerotto

   Dziś danie dla "królików", no może troszkę wybrakowanych bo będzie z żółtkiem. Myślę, że przeżyją... Króliki oczywiście, no chyba, że trafią do brytfanny. A wracając do dania, dziś przepis na "risotto" z selera, czyli selerotto. Potrawa dość oryginalna, ale smaczna. Taka troszkę inna, można zaskoczyć gości. Domowników zresztą też. W oryginalnej wersji jest dodatek w postaci trufli. Niestety tak egzotycznego jak na nasze warunki dodatku nie miałem, więc zastąpiłem ją naszym rodzimym prawdziwkiem. I to z racji pory roku suszonym. Przepis jest na jakieś 2-3 osoby, w zależności jak duże porcje zrobimy. Ja robiłem na dwie sztuki, więc wyszło sporo. A więc do dzieła...

Składniki:
  • spory seler korzeniowy
  • grejpfrut
  • żółtka ( tyle ile zrobimy porcji)
  • bulion warzywny ok.1/2 litra
  • 1-2 szalotki
  • 1/2 szklanki białego wytrawnego wina
  • masło
  • śmietana 30%
  • żółty ser dojrzewający
  • suszony prawdziwek
  • sól, pieprz, oliwa
   Grejpfruta obieramy i dzielimy na cząstki, oczywiście bez skórki. Szalotkę i selera również obieramy i kroimy w kosteczkę. Oddzielamy żółtka od białek. Do gara wlewamy troszkę oliwy, rozgrzewamy i wrzucamy selera. Smażymy chwilkę mieszając, dodajemy cebulkę. Pieprzymy, z soleniem proponuję poczekać ponieważ bulion jest słony. Mieszamy i smażymy aż seler się zeszkli. Wlewamy wino i bulion, tak mniej więcej równo z selerem. Dodajemy troszkę zmielonego grzyba. Wlewamy jakieś 100 ml śmietany. Gotujemy mieszając aż nam płyn odparuje. Wyłączmy ogień i dodajemy masełko. Mieszamy aż się rozpuści. Zdejmujemy z kuchni, dodajemy sterty żółty ser. Dokładnie mieszamy. Od razu wykładamy na talerz, formując po środku wgłębienie. Wlewamy tam ostrożnie żółtko, obkładamy grejpfrutem, posypujemy pokruszonym grzybkiem i od razu podajemy.




Smacznego!!!

poniedziałek, 5 lutego 2018

Tagine

    Tagine (tażin) to nazwa dziwnego garnka, a w zasadzie naczynia. Przypomina to dość płytką miskę z kapturem. Tzn. stożkową, dość wysoką pokrywką. Ale także potrawa przygotowana w tym naczyniu nosi taką nazwę. Z tego co mi się obiło o oczy to tagine jest najpopularniejsze w Maroku. Niestety jeszcze mnie tam nie zaniosło, więc nie sprawdziłem. Naczynia też jeszcze nie posiadam, więc posiłkowałem się patelnią z pokrywką. Może napisze list do św. Mikołaja to mi przyniesie?  Potrawa jest dość słodka, intensywna smakowo i zapachowa, jak ktoś takie lubi to polecam. Ja lubię... Poza tym lubię gotować i próbować nowe potrawy. Matka często mi mówiła: nie baw się jedzeniem, a ja ciągle się bawię...

Składniki:
  • podwójna pierś kurczęcia
  • puszka cieciorki
  • puszka pomidorów krojonych
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 szalotki
  • suszone morele
  • 1/2 litra bulionu
  • przyprawa orientalna (przepis jest w poście o hummusie)
  •  ostra papryka, kumin, sól, pieprz
  • oliwa
   Kurczaka myjemy, osuszamy i kroimy w dość dużą kostkę. Na patelni (z braku tagine) rozgrzewamy oliwę i smażymy kurczęcia na złoto.  Zdejmujemy z patelni. Szalotkę i czosnek kroimy w plasterki i wrzucamy na patelnię, dolewamy oliwy i dodajemy dwie łyżeczki przyprawy orientalnej. Chwilkę smażymy mieszając i dodajemy kurczaka. Wlewamy bulion i dusimy 15 minut. Dodajemy pomidory, cieciorkę i morele w całości. Poprawiamy kuminem, papryką, solą i pieprzem. Można dodać szafranu albo kurkumy. Dusimy jakieś 20-30 minut. Podajemy z kaszą kuskus, posypane zieloną kolendrą, nie posiadałem, więc nie posypałem, szkoda.


Smacznego!!!

środa, 17 stycznia 2018

Zupa gołąbkowa

   Od razu wyjaśniam: nie chodzi o zupę z dachowego zasrańca, jakby powiedział dzielny wojak Szwejk. Ani nie rozgotowały mi się gołąbki. To po prostu taka zupa. Gdzieś mi w oczy wpadł taki przepis. Oczywiście nie zanotowałem, więc trzeba było improwizować. Gołąbki jak się robi z grubsza wiem, zupę jak się gotuje też... A więc do dzieła.

Składniki:
  • mięso mielone 1/2 kg
  • pół główki kapusty
  • passata 1 butelka
  • 150 g ryżu
  • marchewka 1 szt.
  • pietruszka 1 szt.
  • kawałek selera
  • kawałek pora
  • duża cebula
  • sól, pieprz, ziele angielskie, listek laurowy
  • śmietana
    Na patelni rozgrzewamy troszkę oleju i wrzucamy mięso. Smażymy rozdrabniając (ja robię to tłuczkiem do ziemniaków). Dodajemy pokrojoną w kostkę cebulę.  Jak mięso straci różowy kolor przekładamy do gara. Zalewamy wodą albo bulionem. Dodajemy przyprawy, warzywa: oskrobane, umyte i starte na tarce. Wszystko gotujemy jakieś 15 minut i dodajemy poszatkowaną kapustę. Po kolejnym kwadransie wsypujemy ryż i gotujemy tyle czasu jak nam podają na opakowaniu. Jak kapusta jest już miękka wlewamy passatę. Mieszamy i gotujemy jeszcze 5-10 minut. Zdejmujemy z ognia i doprawiamy śmietaną. I to by było na tyle. W zasadzie to nawet nie jest zupa tylko danie jednogarnkowe, mnie wyszło takie, że łyżka stała...



Smacznego!!!

środa, 10 stycznia 2018

Naleśniki

   Dziś przepis na naleśniki, nie pamiętam czy już tu gościły. Nawet jeśli, na pewno nie takie... Bowiem są to naleśniki z piwem. Od razu wyjaśniam, że nie ma co co się martwić o procenty, ponieważ wszystkie i tak wyparują podczas smażenia. Przepis jest jednoosobowy, w przypadku większej ilości głodomorów należy zrobić wielokrotność. Jeść je można i na słodko, i wytrawnie, jak kto ma chęć. 

Składniki:
  • jajko 1 szt.
  • pół szklanki mleka
  • pół szklanki piwa
  • mąka
  • łyżka oleju
  • szczypta soli
   Do miski wybijamy jajko, wlewamy mleko i piwo. Dodajemy sól i łyżkę oleju. Miksujemy, powoli dodajemy mąkę. Musimy osiągnąć gęstość śmietany. Odstawiamy na jakieś 15 minut. Rozgrzewamy patelnię, smarujemy olejem (ja robię to pędzelkiem, ale można ręcznikiem papierowym). Wazówką mieszamy ciasto i wlewamy porcję na patelnię, rozprowadzamy równomiernie, obracając patelnią. Smażymy na rumiano. Możemy podawać z miodem, dżemem, serem, mięsem. Jak kto woli i na co ma apetyt.



Smacznego!!!

sobota, 6 stycznia 2018

Strawa

   Dziś przepis na strawę, a w zasadzie to na odgrzewanie strawy... duchowej. Zmieniałem półki na książki, więc przy okazji zrobiłem ich przegląd. Kilka było w nieszczególnym stanie. 



   Mają już kilkanaście, a niektóre nawet kilkadziesiąt lat. No i nie służą tylko jako ozdoba. Postanowiłem coś z tym zrobić. A to przepis na reanimację książki:

Składniki:
  • stara książka
  • płótno
  • karton
  • papier pakowy
  • bandaż
  • klej
  Bierzemy starą książkę, mierzymy. Do grzbietu doklejamy bandaż, żeby nam kartki nie uciekały. Następnie docinamy papier na wklejkę, karton  i płótno na okładki. Sklejamy wszystko razem i wychodzi nam coś takiego:




Miłej zabawy z książkami :)

środa, 3 stycznia 2018

Nowy Rok

   Zbliżał się Nowy Rok więc pomyślałem, że trzeba go przywitać czymś nowym, czyli jakąś nową potrawą. Dumałem, dumałem, aż wydumałem... Pojechałem do sklepu i nabyłem... królika. A w zasadzie tuszkę królika. Nie pamiętam czy już jadłem kiedyś tego stwora. Może moja matka kiedyś zrobiła? Mięso wieprzowe i wołowe było wtedy na kartki, więc taki królik "pozakartkowy" był gratką. Nie ważne, było - minęło. Trochę mnie zastanawiało co powie na taką potrawę reszta rodziny, ale najwyżej dowiedzą się po fakcie co jedli... Niestety podstęp się nie udał naszli mnie jak dzieliłem królika na podstawowe jednostki pokarmowe. Ale nie protestowali. Sam królik nie jest zbyt wielkim stworem, tak więc w przypadku karmienia głodomorów należy nabyć jego wielokrotność. Reszty składników zresztą też. No i gar należy mieć wtedy stosowny. 
   Aha, zapomniałem powiedzieć, że będzie to królik duszony w warzywach i maśle.

Składniki:
  • tuszka królika, ja miałem taką 1,5 kg, wystarczyła na 4 osoby
  • boczek wędzony parzony tak ze 20 dkg
  • marchew 80 dkg do 1 kg
  • seler korzeniowy połowa tego co marchwi
  • 2-3 cebule
  • kilka ząbków czosnku
  • majeranek
  • tymianek 
  • białe wytrawne wino 1 butelka, wlejecie ile chcecie, resztę i tak się wypije.
  • masło
  • oliwa
  • śmietana słodka 30%
  • sól
  • pieprz
    Królika myjemy, osuszamy i dzielimy na podstawowe jednostki pokarmowe: skoki, łapki, odkrawamy korpus (nie będzie nam potrzebny, można wykorzystać do zupy), comber w zależności od wielkości dzielimy na dwie, trzy części. Mięso solimy, pieprzymy, posypujemy tymiankiem.  Warzywa obieramy i myjemy. Selera kroimy w dużą kostkę tak 1,5-2 cm. Marchewkę jeśli gruba to najpierw na wzdłuż pół, a następnie na kawałki 2,5-3 cm. Cebulę obieramy i kroimy na ósemki. 3 ząbki czosnku obieramy i rozgniatamy. Rozgrzewamy lekko patelnię. Wrzucamy kawał masła, dolewamy oliwy. Oliwa jest po to, aby nam się masło nie przypalało. Jak nam masełko się rozpuści mieszamy i zwiększamy ogień. Wrzucamy cebulę i czosnek. Szklimy. Dodajemy marchew i seler. Smażymy chwilkę mieszając. Solimy, pieprzymy, dodajemy troszkę tymianku. Wlewamy 100 ml wina i chwilkę dusimy. Po chwili wrzucamy wszystko do brytfanki. Na patelnie wlewamy trochę oliwy i smażymy mięso ze wszystkich stron na złoto. Jak już zaczyna nam się złocić dodajemy kilka kawałków masła. A gdy już jest podsmażony wlewamy setkę wina. Z brytfanki wyjmujemy troszkę warzyw, całą zawartość patelni przekładamy do brytfanki, polewamy sosem z patelni. Posypujemy majerankiem, mięso obkładamy wyjętymi warzywami. Na wierzch kładziemy kilka plastrów boczku. Dorzucamy jeszcze kilka kawałków masła. Wlewamy trochę wody, jak ktoś chce to może jeszcze chlupnąć wina. Przykrywamy brytfankę i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170-180 stopni (z termoobiegiem, równiej będzie się nam dusiło) na ok. godzinkę. W tym czasie kroimy w paseczki boczek, wrzucamy na patelnie i smażymy na rumiano. Wyjmujemy na papierowy ręcznik, jak przestygnie przekładamy do miseczki. 2-3 ząbki czosnku drobno siekamy dodajemy do boczku. Można też dodać troszkę posiekanej papryczki chili, mieszamy. Po godzinie sprawdzamy czy mięso miękkie. Jak już dobre wyjmujemy na talerz. To samo robimy z warzywami. Sos jaki nam pozostał przelewamy do garnka, stawiamy na ogniu dodajemy śmietanę i mieszając zagotowujemy. Ewentualnie doprawiamy solą i pieprzem. Następnie miksujemy blenderem, zrobi nam się fajna emulsja. Ponownie zagotowujemy. Na talerz kładziemy warzywa na nich mięsko. Można podać z ziemniaczkami, ale niekoniecznie: warzyw jest sporo. Ja mam z ziemniaczkami. Wszystko posypujemy boczkiem i polewamy sosem. Do tego jakaś ostra surówka, na foto jest surówka z pora. 
   Ufff... zmęczyłem się samym pisaniem, a co mówić o zrobieniu tej potrawy... Ale warto.



  Smacznego!!!

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Hummus

   W zasadzie to powinienem napisać w tytule Hummus 3 bo to już trzecia wersja tej pasty. Jak na razie ta mi smakuje najbardziej. Niewykluczone, że będą jeszcze następne. Właściwie to będą trzy przepisy, bo trzeba zrobić najpierw tahni, później mieszankę przypraw, a dopiero hummus. Tahini i przyprawy można wykorzystać także do innych potraw. No to do dzieła.

Tahini

   Składniki:
  • ziarno sezamu
  • oliwa
   Sezam (tak z pół szklanki) wsypujemy na patelnię i ogrzewamy mieszając aż zrobi się złocisty. Trzeba uważać, żeby się nie przypalił bo będzie gorzki. Jak już mamy właściwy kolor przesypujemy na talerz i mieszając studzimy. Ostudzone ziarnka wsypujemy do blendera i mielimy drobno. Dolewamy oliwy, miksujemy aż otrzymamy gęstość płynnego miodu. 

Orientalna mieszanka przypraw

Składniki:
  • goździki
  • cynamon
  • imbir mielony
  • gałka muszkatołowa
  • ziele angielskie
  • kolendra ziarnka
   Można użyć mielonych przypraw, ale świeżo utarte w moździerzu pachną lepiej. Składniki po kolei ucieramy w moździerzu tak aby nam wyszło po dwie łyżeczki. Wsypujemy do miseczki i dokładnie mieszamy. Przesypujemy do szczelnego pojemniczka i mamy gotową mieszankę do potraw.

Hummus

Składniki:
  •  cieciorka 1 puszka
  • tahini 2 łyżki
  • sok z jednej cytryny
  • czosnek 1 ząbek
  • oliwa
  • sól
  Cieciorkę odcedzamy, płyn z puszki wlewamy do szklanki, może się przydać. Cieciorkę wrzucamy wysokiego naczynia i miksujemy blenderem, jak będzie ciężko szło to dolewamy trochę płynu ze szklanki. wrzucamy ząbek czosnku, pół łyżeczki przyprawy i 2 łyżki tahini. Solimy troszkę dolewamy oliwę. Miksujemy powoli dodając sok z cytryny, aż osiągniemy pożądany smak. Mieszamy dokładnie, a następnie przekładamy do miseczki, jeśli podajemy od razu, albo do słoiczka jeśli zrobiliśmy na później. Trzymamy w lodówce, przed podaniem mieszamy, czasem lubi na wierzchu zebrać się oliwa.
  Foto brak, wrzucę później, zresztą jest we wcześniejszych postach, można zajrzeć ;)

Smacznego!!!